PUNK FORUM » FAQ
» Statystyki
» Grupy
» Użytkownicy
» Szukaj
» Zaloguj
» Rejestracja


Poprzedni temat :: Następny temat
Filmy! Książki!
Autor Wiadomość
xkrzysiekx


Dołączył: 07 Lip 2005
Posty: 2324
Skąd: Jarocin/Poznań
Płeć:
Wysłany: Pią 26 Paź, 2007   

W "Kruku" zakochałem się dawno temu, za czasow slynnego cyklu "mistrzowie kina" w poniedziałkowe noce na TVP1. mistrzostwo.

obecnie jestem natomiast zakochany w "Imprint" T. MIike -cudo!
_________________
Kill your fucking idols
Just smash them on the wall
Don't buy their senseless records
Don't be their fuckin' toy
 
 
Nieja


Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 569
Skąd: Nowe Miasto Lubawskie
Wysłany: Pon 29 Paź, 2007   

Obejrzałem sobie "24 hour party people" i naszła mnie ochota na ten dokument o Curtisie - dobry jest?
_________________
www.patrzzniego.blogspot.com - moja muzyka w waszych słowach
 
 
Blekit
Spaghetti Master


Dołączył: 30 Sty 2004
Posty: 1468
Płeć:
Wysłany: Pon 29 Paź, 2007   

dokumentu o nim nie znam, ale bardzo polecam fabule pt. "control'
_________________
rock'n'roll fucked my soul
 
Nieja


Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 569
Skąd: Nowe Miasto Lubawskie
Wysłany: Wto 30 Paź, 2007   

Blekit napisał/a:
"control'

No to chyba właśnie o to mi chodziło.


Wczoraj widziałem film "Krwawa niedziela". Mocna rzecz - w pewnym momencie prawie się popłakałem
_________________
www.patrzzniego.blogspot.com - moja muzyka w waszych słowach
 
 
buri


Dołączył: 31 Paź 2004
Posty: 644
Skąd: Thorn/Bromberg
Wysłany: Wto 30 Paź, 2007   

taaaaaaa paul greengrass lubi robic chwytajace za serce martyrologiczne filmiki...
_________________
"po kapelach krastowych moge stwierdzić gołym okiem że peja ma więcej wspólnego z punk rockiem"
 
mrówa


Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 23
Płeć:
Wysłany: Śro 14 Lis, 2007   

a czytal ktos kiedys "zakazane po legalu" doroty szczepańskiej, albo"miłosc w berlinie", nie pamietam kogo.... jedne z moich ulubionych ksiazek...
_________________
Nikt tego nie wie
Ile poezji jest w drzewie
Ile nadziei gdy szumi morze
Nikt się tego nie dowie
 
 
heroina
zawodowy dmuchacz


Dołączyła: 15 Kwi 2007
Posty: 2336
Skąd: miasto scyzoryków
Płeć:
Wysłany: Śro 14 Lis, 2007   

ja własnie przeczytałam do końca "króla szczurów" zajebista książka, podobna trochę do "lotu nad kukułczym gniazdem"
_________________
Czytając moje posty, ćwicz mięśnie Kegla.
Kiedyś mi za to podziękujesz...
 
mqrcin

Dołączył: 12 Lis 2007
Posty: 499
Skąd: giedlarowa
Płeć:
Wysłany: Śro 14 Lis, 2007   

polecam ptaska dla tych co nie czytali
koles nazywa sie wherton
_________________
spotkalem barykady
ludzkiego umyslu
gorsze sa niz wojna
gorsze od faszyzmu
 
 
buri


Dołączył: 31 Paź 2004
Posty: 644
Skąd: Thorn/Bromberg
Wysłany: Śro 14 Lis, 2007   

Cytat:
koles nazywa sie wherton


nie znam
_________________
"po kapelach krastowych moge stwierdzić gołym okiem że peja ma więcej wspólnego z punk rockiem"
 
mqrcin

Dołączył: 12 Lis 2007
Posty: 499
Skąd: giedlarowa
Płeć:
Wysłany: Śro 14 Lis, 2007   

o ile nie pomylilem pisowni
warto poznac
przynajmniej ta ksiazke
_________________
spotkalem barykady
ludzkiego umyslu
gorsze sa niz wojna
gorsze od faszyzmu
 
 
Zwierz@k


Dołączył: 07 Lis 2003
Posty: 3938
Skąd: Szczecin...
Wysłany: Czw 15 Lis, 2007   

mrówa napisał/a:
"miłosc w berlinie"

po przeczytaniu "dzieci z dworca zoo", "dziewczyny", "ćpuna" i jeszcze chyba kilku książek o podobnej tematyce stwierdzam ze te pozycje są dość schematyczne...
aczkolwiek "miłość w berlinie" fajnie się czytało
_________________
Want to fuck up, drop out, never trust a fucking hippie.
And for that matter don't trust anyone.
Quit school, don't work, livin' up your music to punk.
If I could do it so could anyone
 
 
paliwoda
[Usunięty]

Wysłany: Czw 15 Lis, 2007   

mqrcin napisał/a:
polecam ptaska dla tych co nie czytali
koles nazywa sie wherton


Wherton z tego co wiem to "Ptyśka" nabazgrał...
 
n.
Gość
Wysłany: Czw 15 Lis, 2007   

kurt vonnegut jr - rysio snajper, jego kolejna swietna ksiazka.
 
mrówa


Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 23
Płeć:
Wysłany: Czw 15 Lis, 2007   

teraz czytam "dzieci z dworca zoo" i mysle skad by tu "cpuna skombinowac, ale da sie rade;) Zwierzak, co myslisz o ksiazce cpun? warto czytac? :wink:
_________________
Nikt tego nie wie
Ile poezji jest w drzewie
Ile nadziei gdy szumi morze
Nikt się tego nie dowie
 
 
heroina
zawodowy dmuchacz


Dołączyła: 15 Kwi 2007
Posty: 2336
Skąd: miasto scyzoryków
Płeć:
Wysłany: Czw 15 Lis, 2007   

paliwoda napisał/a:
Wherton z tego co wiem to "Ptyśka" nabazgrał...

:mrgreen:

a czytał ktoś z was "Al'a"? o tym Ptyśka koledze?
 
mqrcin

Dołączył: 12 Lis 2007
Posty: 499
Skąd: giedlarowa
Płeć:
Wysłany: Czw 15 Lis, 2007   

paliwoda napisał/a:
Wherton z tego co wiem to "Ptyśka" nabazgrał...

albo sie tytul zmienil w kolejnym wydaniu albo ja nie pamietam bo tak dawno czytalem :lol:
tak powaznie to jestem prawie w 100% pewien ze jednak "Ptasek"

heroina napisał/a:
a czytał ktoś z was "Al'a"? o tym Ptyśka koledze?

niestety nie bo ,ie moglem znalezc
cos podobnego :?:
_________________
spotkalem barykady
ludzkiego umyslu
gorsze sa niz wojna
gorsze od faszyzmu
 
 
paliwoda
[Usunięty]

Wysłany: Pią 16 Lis, 2007   

n. napisał/a:
kurt vonnegut jr - rysio snajper, jego kolejna swietna ksiazka.


z tego co pamietam to gorszych nie mial...

a to moje uko ch a ne opowiadanie:

Der Arme Dolmetscher



Pewnego dnia w 1944 roku, w samym środku frontowego piekła, dowiedziałem się ze zdumieniem, że zostałem mianowany tłumaczem, jeśli wolicie, Dolmetscher, dla całego batalionu i mam być zakwaterowany w domu belgijskiego burmistrza, położonym w zasięgu artylerii Linii Zygfryda.
Nigdy nie przyszło mi do głowy, że posiadam odpowiednie kwalifikacje na tłumacza. Zlecono mi tę funkcję, gdy czekałem na przeniesienie z Francji na linię frontu. Będąc studentem, nauczyłem się na pamięć pierwszej zwrotki Die Lorelei od kolegi, z którym dzieliłem pokój, i gdy przypadkowo zawzięcie ją recytowałem, usłyszał mnie dowódca batalionu. Pułkownik (detektyw hotelowy z Mobile) spytał swego zastępcę (sprzedawcę wyrobów pasmanteryjnych z Knoxville), w jakim języku jest ten tekst. Zastępca wstrzymał się z opinią, dopóki nie wydeklamowałem nieudolnie Der Gipfel des Berges foounkkelt im Abendsonnenschein.
— To chyba szwabski, pułkowniku — powiedział w końcu.
Te jedyne słowa, jakie znałem po niemiecku, oznaczały: „Nie wiem, czemu jestem taki smutny. Nie mogę wyrzucić z myśli dawnej legendy. Powietrze jest chłodne i zapada zmrok, powoli płyną wody Renu. Szczyt góry skrzy się w zachodzącym słońcu”.
Pułkownik uważał, że jego rola polega na obowiązku wydawania szybkich, stanowczych decyzji. Podjął kilka pierwszorzędnych, zanim spuszczono lanie Wehrmachtowi, ale moją ulubioną była właśnie ta, którą podjął tamtego dnia.
— Skoro to szwabski, to co ten człowiek tutaj robi? — spytał.
W dwie godziny później pisarz kompanijny kazał mi odłożyć wiadra, ponieważ od tej pory jestem tłumaczem batalionu.
Wkrótce potem nadszedł rozkaz wymarszu. Moi zwierzchnicy byli zbyt udręczeni, by dotarły do nich moje oświadczenia o braku kompetencji.
— Na nasze potrzeby całkiem wystarczy — powiedział zastępca dowódcy. — Nie będziemy mieli czasu na rozmowy z Niemiaszkami. — Poklepał czule mój karabin. — To będzie najlepiej za ciebie tłumaczyło — dodał. Zastępca, który uczył się wszystkiego od pułkownika, wyobrażał sobie, że armia amerykańska właśnie pobiła Belgów i że miałem być zakwaterowany w domu burmistrza po to, by się upewnić, że nie spróbuje nas oszukać. — Poza tym — zakończyli moi przełożeni — nikt inny tutaj nie szprecha.
Pojechałem na farmę burmistrza jedną ciężarówką z trzema rozczarowanymi Niemcami z Pensylwanii, którzy kilka miesięcy wcześniej starali się o pracę tłumacza. Gdy wyjaśniłem im, że nie stanowię dla nich żadnej konkurencji i mam nadzieję, że zostanę zwolniony w ciągu dwudziestu czterech godzin, rozkrochmalili się na tyle, by dostarczyć interesującą informację, że jestem Dolmetscher. Na moją prośbę rozszyfrowali również Die Lorelei. Dzięki temu opanowałem około czterdziestu słów (na poziomie dwulatka), za żadne skarby jednak nie potrafiłem sklecić jakiejkolwiek ich kombinacji.
Każdy obrót kół ciężarówki przynosił nowe pytanie:
— Jak jest po niemiecku „wojsko”...? Jak mam zapytać o łazienkę...? Jak jest „chory”...? „dobrze”...? „potrawa”...? „brat”...? „but”?
Moi flegmatyczni nauczyciele zmęczyli się w końcu i jeden z nich dał mi broszurkę, która podobno miała ułatwić naukę niemieckiego każdemu żołnierzowi w okopie.
— Niektórych stron brakuje — wyjaśnił ofiarodawca, gdy zeskoczyłem z ciężarówki przed kamiennym wiejskim domem burmistrza. — Używaliśmy ich do skrętów.
Było jeszcze ciemno, gdy zapukałem do drzwi burmistrza. Stałem na progu niczym grający ogony aktor za kulisami, a w głowie, poza tym pustej, kołatała mi się jedna linijka, którą miałem wyrecytować. Drzwi się otworzyły.
— Dolmetscher — powiedziałem.
Sam burmistrz, szczupły starszy pan w nocnej koszuli, zaprowadził mnie do sypialni na parterze, którą miałem zająć. Wymamrotał słowa powitania, odgrywając jednocześnie małą pantomimę, na co odpowiedziałem stosownym na tę okazję danke schön. Byłem przygotowany na zdławienie dalszej rozmowy stwierdzeniem: Ich weiss nicht, was soll es bedeuten, dass ich so traurig bin. To powinno skłonić go do położenia się spać z przekonaniem, że jego Dolmetscher płynnie mówi po niemiecku, choć cierpi na Weltschmerz. Ale fortel nie był konieczny. Zostawił mnie samego, bym mógł skonsolidować moje zasoby.
Najważniejsza wśród tych zasobów była okaleczona broszura. Studiowałem kolejno każdą z jej cennych stron, zachwycony łatwością przetransponowania angielskiego na niemiecki. Mając ją, musiałem tylko sunąć palcem wzdłuż kolumny po lewej stronie, dopóki nie znalazłem angielskiego zwrotu, o który mi chodziło, a następnie trajkotałem nonsensowne sylaby wydrukowane naprzeciwko w prawej kolumnie. Na przykład, „Ile macie granatników?” brzmiało po niemiecku: „Wi fil grenada werfer haben zi?”. Nienagannym niemieckim odpowiednikiem zdania „Gdzie są wasze kolumny czołgów?” było właściwie niekłopotliwe: „Wo zind ire pancer szpicen?”. Deklamowałem z patosem: „Gdzie są wasze haubice? Ile macie karabinów maszynowych? Poddajcie się! Nie strzelać! Gdzie ukryłeś swój motocykl? Ręce do góry! Z której jesteś jednostki?”.
Broszura nagle się skończyła, a ja z podniecenia popadłem w depresję. Niemiec z Pensylwanii zużył na skręty wszystkie uprzejmości stosowane na tyłach, zawarte w pierwszej połowie broszury, a mnie pozostały jedynie cięte odpowiedzi w walce wręcz.
Gdy leżałem w łóżku, nie mogąc zmrużyć oka, w mojej wyobraźni rozwijała się jedyna sztuka, w której mógłbym zagrać...



DOLMETSCHER (do CÓRKI BURMISTRZA): Nie wiem, co się ze mną dzieje, jestem taki smutny. (Obejmuje ją).
CÓRKA BURMISTRZA (z uległą nieśmiałością): Powietrze jest chłodne, zapada zmrok, wody Renu płyną tak spokojnie.
(DOLMETSCHER porywa CÓRKĘ BURMISTRZA, niesie ją do swego pokoju).
DOLMETSCHER (cicho): Poddaj się.
BURMISTRZ (wymachując lugerem): Ręce do góry!
DOLMETSCHER i CÓRKA BURMISTRZA: Nie strzelaj!
(Z kieszeni na piersi BURMISTRZA wypada duża mapa pokazująca rozmieszczenie wojsk amerykańskich).
DOLMETSCHER (na stronie, po angielsku): Skąd się wzięła u podobno proalianckiego burmistrza mapa z rozmieszczeniem wojsk amerykańskich? (Wyciąga spod poduszki automatyczny pistolet kalibru 45 i celuje z niego w BURMISTRZA).
BURMISTRZ i CÓRKA BURMISTRZA: Nie strzelaj! (BURMISTRZ rzuca broń, kuli się, uśmiecha się szyderczo).
DOLMETSCHER: Z której jesteś jednostki? (BURMISTRZ nie odpowiada, z posępną miną. CÓRKA BURMISTRZA przypada do jego boku, płacząc cicho. DOLMETSCHER staje przed CÓRKĄ BURMISTRZA). Gdzie ukryłaś swój motocykl? (Odwraca się znów do BURMISTRZA). Gdzie są wasze haubice, co? Gdzie są kolumny czołgów? Ile rakietnic macie?
BURMISTRZ (załamując się pod straszliwym ogniem pytań): Ja...
(Wchodzi straż złożona z Niemców z Pensylwanii, dla dokonania rutynowej kontroli, w samą porę, by usłyszeć, jak BURMISTRZ i CÓRKA BURMISTRZA wyznają, że są agentami nazistowskimi, którzy wylądowali na spadochronach za linią frontu, po stronie zajętej przez wojska amerykańskie).



Johann Christoph Friedrich von Schiller nie wykorzystałby lepiej tych samych słów, a były to jedyne słowa, jakie znałem. Nie miałem szansy, by jakoś sobie poradzić, nie odczuwałem najmniejszej przyjemności z powodu bycia tłumaczem dla całego batalionu w grudniu, nie mogąc powiedzieć nawet: „Wesołych Świąt”.
Pościeliłem łóżko, zaciągnąłem sznurki w moim worku, rozsunąłem zaciemniające zasłony i wymknąłem się w noc.
Czujni wartownicy skierowali mnie do kwatery głównej batalionu, gdzie odnalazłem większość naszych oficerów studiujących mapy lub ładujących broń. Panowała świąteczna atmosfera, zastępca dowódcy ostrzył osiemnastocalowy nóż myśliwski, nucąc pod nosem: Are you from Dixie?
— Niech mnie kule biją — powiedział, zauważywszy mnie w drzwiach — jeśli to nie nasz stary „szprechen zi dojcz”. Co się stało, chłopcze? Czy nie powinieneś być teraz w domu burmistrza?
— To niemożliwe — odparłem. — Oni wszyscy mówią językiem potocznym, a ja literackim.
Najwyraźniej zrobiło to na zastępcy duże wrażenie.
— Jesteś dla nich za dobry, co? — Powiódł palcem po ostrzu swego morderczego noża. — Sądzę, że całkiem niedługo natkniemy się na tych, którzy znają ekskluzywny niemiecki — powiedział, po czym dodał: — Jesteśmy okrążeni.
— Spuścimy im lanie, tak jak im spuściliśmy w Karolinie Północnej i Tennessee — odezwał się pułkownik, który nigdy nie tracił kontenansu. — Zostaniesz tutaj, synu. Będziesz tłumaczył dla moich podwładnych.
Dwadzieścia minut później znalazłem się znów w wirze tłumaczenia. Cztery tygrysy podjechały pod drzwi kwatery głównej i zeskoczyło z nich ponad dwudziestu niemieckich żołnierzy piechoty. Otoczyli nas, trzymając w dłoniach pistolety maszynowe.
— Powiedz coś — rozkazał pułkownik, nie przejawiając odrobiny strachu.
Przebiegłem wzrokiem lewą kolumnę w mojej broszurze, aż wreszcie znalazłem zwrot, który najwłaściwiej odzwierciedlał nasze uczucia.
— Nie strzelać — powiedziałem.
Niemiecki czołgista z pewną siebie miną zerknął na coś, co trzymał w ręku. Była to broszura, nieco mniejsza od mojej.
— Gdzie są wasze haubice? — spytał.
 
Yogurth
Smar SW & THCulture


Dołączył: 16 Kwi 2005
Posty: 243
Wysłany: Pią 16 Lis, 2007   

tym, którzy wysyłali mnie na Kubę (i nie tylko im) polecam film M. Moore'a SICKO
_________________
..:: RADIOS.CZ ::.. free radio for free people . independent, commercial-free and totally non-profit radio project http://www.radios.cz
 
n.
Gość
Wysłany: Pią 16 Lis, 2007   

paliwoda napisał/a:
n. napisał/a:
kurt vonnegut jr - rysio snajper, jego kolejna swietna ksiazka.


z tego co pamietam to gorszych nie mial...


pewnie kwestia gustu, mi zachwalana przez wszystkich kocia kolyska za bardzo nie podeszla, a jesli chodzi o gorsze to chocby slapstick.
 
Aneta
kąśliwa żmija

Dołączyła: 02 Gru 2005
Posty: 2702
Skąd: Ohra
Płeć:
Wysłany: Pią 16 Lis, 2007   

n. napisał/a:
vonnegut


oststnio przeczytalam Losy gorsze od śmierci, a teraz czytam Rzeźnię..
... i to jest b. dobra kolejność

a w między czasie przeczytałam poradnik o hodowli fretek :o
i miernotę pod tytułem ''Fototerapia"
 
Mecenas
Mecewąsik


Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 3699
Płeć:
Wysłany: Pią 16 Lis, 2007   

paliwoda to jest zajebiste, jutro lecę do biblioteki
_________________
Si Deus nobiscum, quis contra nos?
 
Blekit
Spaghetti Master


Dołączył: 30 Sty 2004
Posty: 1468
Płeć:
Wysłany: Pią 16 Lis, 2007   

:faja: manifesty surrealizmu :faja:
_________________
rock'n'roll fucked my soul
 
gooy


Dołączył: 12 Sty 2004
Posty: 1389
Skąd: Freistaat Sachsen
Płeć:
Wysłany: Pią 16 Lis, 2007   

Yogurth napisał/a:
tym, którzy wysyłali mnie na Kubę (i nie tylko im) polecam film M. Moore'a SICKO

czyli rozumiem, ze jedziesz :?: :D
a nie wolisz do francji :?: rzad by Ci robil pranie :lol:
_________________
Brains :!:
 
 
mqrcin

Dołączył: 12 Lis 2007
Posty: 499
Skąd: giedlarowa
Płeć:
Wysłany: Sob 17 Lis, 2007   

gooy napisał/a:
a nie wolisz do francji Question rzad by Ci robil pranie Laughing

no juz chyba nie
przypominam ze prezydenyem kraju zostal Sarko
i postawil sobie szczytny cel wyciagniecia kraju z regresu gospodarczego
czego efektem sa nie ustajace strajki :lol:
_________________
spotkalem barykady
ludzkiego umyslu
gorsze sa niz wojna
gorsze od faszyzmu
 
 
Yogurth
Smar SW & THCulture


Dołączył: 16 Kwi 2005
Posty: 243
Wysłany: Pon 19 Lis, 2007   

gooy napisał/a:
rzad by Ci robil pranie
tobie juz zrobił - mózgu
_________________
..:: RADIOS.CZ ::.. free radio for free people . independent, commercial-free and totally non-profit radio project http://www.radios.cz
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz załączać pliki na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  





© 2002-2013 PunkSerwis | All human rights reserved
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Strona wygenerowana w 0,12 sekundy. Zapytań do SQL: 12