Jak byłam bardzo małą dzeiwczynką to sobie myslalam tak: "skąd sie wziąl swiat? no tak bog go stworzyl ale skąd wziąl sie bog??
takie niezrozumiale to bylo niesamowicie i nie moglam tego rozkminic
_________________ I'll fuck you, before you fuck me.
nc Gość
Wysłany: Nie 21 Sie, 2005
ja takze... a ze na najprostsze pytania odpowiedzia zwykle bylo oburzenie, watpliwosci narastaly i predzej czy pozniej wszystko musialo zostac podwazone, a ja zostalem zlym ateista.
Dołączył: 13 Maj 2005 Posty: 6 Skąd: Festung Posen
Wysłany: Nie 21 Sie, 2005
hm... wiec ja zaczynalem jako potulny katolik chociaz w domu starzy byli niewierzacy to nic nie gadali. chodzilem na religie ale nigdy mi nic nie pasowalo i potem wogole sobie odpuscilem. Nie wierze w zadne bostwo male czy duze ale jestem bardziej tolerancyjny niz kiedys. wazna jest wiara i wartosci, a jezeli ktos jeszcze o nich mysli a nie tylko popierdala za owieczkami to tym lepiej.
ja w sumie pomijajac poczatki kiedy wierzylem tez w krasnoludki, swietego mikolaja i takie tam to nigdy w boga nie wierzylem, ale w sumie jako ateista to sie dopiero zdeklarowalem dopiero jakos na poczatku liceóm
oprocz problemow polegajacych na nielogicznosciach religii najbardziej wkurwiala mnie jej przymusowosc wyprawy do kosciola co niedziele traktowalem jako kare
oprocz problemow polegajacych na nielogicznosciach religii najbardziej wkurwiala mnie jej przymusowosc wyprawy do kosciola co niedziele traktowalem jako kare
a zmuszał Cię ktoś? Ja do kościoła nigdy nie chodziłam, na religię w szkole też nie, no i księdza po kolędzie też nie przyjmujemy od kilku lat, bo dla wszystkich moich domowników jest to stresujące, więc poco się zmuszać?
_________________ z gówna kryształu nie zrobisz...
Dołączył: 13 Maj 2005 Posty: 6 Skąd: Festung Posen
Wysłany: Nie 04 Wrz, 2005
Nie przepadam za bigotami mam troche takiej wiary na ulicy i zawsze patrza jakby mi chcieli dac wpierdol, to troche odstrasza takiego pogana jak ja. Ale najbardziej mnie irytuje ta przemiana: godzina przed kosciolem- gnojek, a po zdrowaskach i spowiedzi rozanielona mina i spokojne sumienie
Dołączył: 22 Cze 2005 Posty: 166 Skąd: Humiliation Street
Wysłany: Nie 04 Wrz, 2005
gooy napisał/a:
wyprawy do kosciola co niedziele traktowalem jako kare
Mnie wkurzało,że rodzice mnie i siostrę wyganiali,a sami nie chodzili. Oczywiście korzystaliśmy z braku opieki i chodziliśmy na salon gier gorzej,jak potem nas ospyttywali z ewangelii Ale to jak byłem mały.
Potem jeszcze parę razy musiałem pójść przed bierzmowaniem i w zasadzie od tamtej pory spokój
Osobiście nie mam nic do osób wierzących - ich sprawa,ja to toleruję.Wkurwiają mnie za to osoby narzucające swoją wiarę itp. Np.moja babcia,która wie lepiej ode mnie,że ja jeszcze zacznę chodzić do kościoła,bo "będę potrzebował tej pozytywnej energii i poczucia wspólnoty".
hehe abstrahując od tematu, przejaskrawiając i zbierając różne doświadczenia z różnych koncertów:
MS napisał/a:
Ja tam wspolnoty i pozytywnej energii wole szukac na koncertach
Najpierw pod klub wpadnie 20 gości w kominiarkach z painballami strzelając do wszystkich, potem ekipa, którą wszyscy poza Tobą i 2 kumplami znają wpierdoli wam za nic nawet nie mówiąc przy tym ani słowa wyjaśnienia, a reszta "kumpli" będzie się przyglądać, potem "swoi" Cię obsępią, rzucając kurwami jak za mało dasz, inni będą patrzeć się po co taki "pozer" tu przychodzi i czego szuka, potem dostanie w pogo kopa w brzuch, aby chwilę później ktoś wylał na Ciebie browara i jeszcze za to zaczął się rzucać i proponował wyjazd na solo
pozytywna energia i wspólnota
nc Gość
Wysłany: Pon 05 Wrz, 2005
oj, wy naprawde macie ostra chujnie w tej warszawie... wspolczuje.
Dołączył: 02 Kwi 2005 Posty: 157 Skąd: dół z wapnem
Wysłany: Nie 23 Paź, 2005
Harry Lepper napisał/a:
Maciek napisał/a:
Bo co ciekawe jescze w Straym Testamencie jest on przedstawiany jako 'prokurator' punktujący człowieka na Sądzie Ostatecznym, co więcej 'zamieszkuje' niebo. Ni jak to sie ma do obecnej wersji.
Ja sie z takim czyms w ST nie spotkalem, aczkolwiek nie przeczytalem go jeszcze calego. Moglbys podac, w ktorej to ksiedze napisane jest?
Pogratulować zapału, nawet nie wiesz (a może wiesz?) jakie Cię szczęście spotkało, że nie urodziłeś się pare wieków wcześniej gdy czytanie Biblii było przez Kościół zakazane.
Pomijając uznaniowość do to tego co było a co nie było apokryfem to szkoda też, że tłumaczenie Biblli nie oddaje orginału. Istnieje wiele źródeł różniących się zawartością, tworząc jednolitą wersję pominięto więc wiele fragmentów.
Niektóre słowa a nawet całe frazy można przetłumaczyć w zupełnie inny sposób, dla Kościoła niewygodny.
Mocno zubożono także przekaz, rezygnując z synonimów mających swoje głębsze znaczenie na rzecz jednolitego słownictwa i takiej samej interpretacji.
Próbke masz poniżej, jest to też pośrednia odpowiedź na Twoje pytanie. Dużo więcej znajdziesz w książkach teologicznych.
szatan [hbr. oszczerca, oskarżyciel, przeciwnik; początkowo jeden z aniołów pełniący funkcję oskarżyciela ludzi, pod wpływami perskimi nabrał cech demonicznych] (...) Joba 1:6-12; Joba 2:1-7; Zachariasza 3:1-2;(...)Łukasza 10:18; (...)Apokalipsa 12:9-11;(...); Jak widać diabeł i szatan to ulubiony temat autorów nowotestamentowych, w ST szatana niema prawie wcale, jest jedynie jednym z aniołów, bo to sam bóg odpowiada za wszelkie dobro i wszelkie zło na świecie. Szatan jest więc twórczym wkładem myśli grecko-perskiej w naszą kulturę o skutkach niestety brzemiennych a raczej płomiennych.
(...)
oskarżyciel braci naszych- (Apokalipsa 12:10);"
SŁOWNIK ANIOŁÓW I DEMONÓW
Na podstawie księgi Gustawa Davidsona
"Szatan (hebr. ha-satan",przeciwnik") -w Księ dze Liczb anioł Pana stanął na drodze Balaama jako jego "przeciwnik" (szatan). Również w in nych księgach Starego Testamentu (zob. Hi, 1 Krn, Ps, Za) określenie to oznacza funkcję, nie imię, a anioł wypełniający tę funkcję nie jest duchem upadłym ani zbuntowanym. [Według Lyonneta (Słownik teologii biblijnej, s. 930), już w Księdze Hioba "pod pokrywką służenia Bogu dostrzega się [...] wrogie zamiary [szatana], je żeli nie wobec Boga samego, to przynajmniej wobec człowieka", natomiast w Księdze Zacha riasza (3, 1-5), stwierdza Lyonnet, szatan "za chowuje się wyraźnie jak prawdziwy przeciw nik planów, jakie Bóg ma względem Izraela" - przyp. tłum.] Uosobieniem zła Szatan staje się dopiero w czasach Nowego Testamentu, kie dy słowo to, jako imię, zaczyna być pisane z du żej litery. Traktowany jest on wówczas jako książę zła i nieprzyjaciel Boga. Nazywany jest "władcą tego świata" (J 12, 31; 14, 30; 16, 11) oraz "władcą mocarstw powietrza" (Ef 2, 2)."
"Lucyfer ("nosiciel światła", "dawca światła") - niesłusznie utożsamiany z upadłym anio łem (Szatanem) na skutek błędnego odczytania fragmentu Księgi Izajasza 14,12, "Jakożeś spadł z nieba Lucyferze, któryś rano wschodził" [przekład Jakuba Wujka; w Biblii Tysiąclecia imię to zostało zastąpione określeniem "Syn Ju trzenki" - przyp. tłum.] Apostrofa ta w rze czywistości skierowana jest do Nabuchodono zora, króla Babilonu (--> Szatan). Należy też podkreślić, że w żadnej z ksiąg Starego Testa mentu nie ma mowy o złych, czy też upadłych aniołach, chociaż, jak w Księdze Hioba 4, 18, Bóg "sługom swoim nie ufa / i w aniołach braki dostrzega". Szatanowi imię "Lucyfer" nadali dopiero Ojcowie Kościoła (św. Hieronim). [Lu cyfera i Szatana utożsamia także słowiańska Księga Henocha (zob. Graves, Patai, Mity hebraj skie, s. 57-60)."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz załączać pliki na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum