Okulary Che Guevary



HAHAHAHAHAHA!. Od śmiechu chyba należy zacząć, bo zabawnie rozpoczęła się historia naszego zespołu. A było to tak:
W 2004 roku na koncercie Nie Zabijaj w Starym Oleśnie, będąc zauroczony piękną pogodą świetna muzyką i sporą ilością wypitego alkoholu, znalazłem się (nie za bardzo pamiętam jak) pod jakimś namiotem, i tam przez przypadek wypowiedziałem magiczne słowa ?"chciałbym założyć zespół". Ni stąd ni skądkolwiek odezwał się jakiś głos, "a nie szukasz może gitarzysty" hmm. Tak poznałem Mariusza, wymieniliśmy się telefonami i po jakimś czasie pierwszy raz się spotkaliśmy, ja z tekstami on z gitarą i coś tam pograliśmy.

Po jakimś czasie do zespołu dołączył Tomek, najmłodszy w zespole i zarazem chyba najlepszy muzyk (moim oczywiście zdaniem). Na poczatku paĽdziernika do zespołu dołaczyła Magda (de drumgerl). Wszystko zacząło się świetnie układać, gdyż Magda oprócz perkusji miała także lokum gdzie mogliśmy grać próby. Od początku ruszyliśmy do muzykowania. Nikt nie był zbytnio zainteresowany graniem kowerów, więc Mariusz w świetny sposób układał muzyke do moich tekstów. W tym okresie, choć wciąż brakowało nam basisty, powstały 4 kawałki: "Wojna", "Genesis", "Jeden dzień z życia świata" i "Nie pamietam" (albo jak kto woli "Młodzi gniewni"). Było bardzo śmiechowo, bo ja miałem rolę wokalisty, czyli zwykłe darcie hehehe, ale oczywiście bez mikrofonu, dlatego nikt za bardzo nie poznał się na moim talencie wokalnym (sic!). Jednak jak coś się dobrze układa, to musi coś się zepsuć phiii. Nasza perkusistka zafascynowana Dżimem Morrisonem i blusem stwierdziła, że nie za bardzo widzi się w kapeli pankoskiej. Więc musieliśmy sobie podziękować i szukać jakiejś sali co to byśmy mogli tam grać.

Poszukiwania szły fatalnie, sala albo była płatna, albo nie mogliśmy tafiać w terminy, albo nie było garków. Ale co złe szybko się kończy i po blisko 3 miesiącach przerwy nareszcie znaleĽliśmy salę. Naszym mecenasem stał się Jarek Paluch, działacz naszego miasta, który posiadał klub "Emaus". Nareszcie znaleĽliśmy nasz azyl, gdzie mogliśmy grać, grać, grać!!! Do zespołu dołączył basista (nareszcie) Adi, jego gra wniosła nowe brzmienie do zespołu, rolę pałkera przejąłem ja, a na wokalu stanął Mariusz. Nasze pomysły, chęci i ogromne zaangażowanie przynosiły efekty w postaci coraz to lepszego brzmienia, i jakości utworów. W tym okresie powstał nasz ulubiony kawałek "Nasz azyl", a to wszystko przez Mariusza, który raz przez przypadek zagrał nie to co powinien hehehehe...

Jest maj 2005, gorąco, chcemy piwa, piwo jest...zimne :D. No i tak przez kilka miesięcy gramy sobie sami, bez basisty, gdyż Adi stwierdził że dla niego najważniejsza jest nauka i karieira osobista, a nie granie z jakimiś wyjcami. Ale nie poddawaliśmy się, bo jak w każdym zespole musi dochodzić do roszad składu... Na szczęście, po raz kolejny, los się do nas uśmiechnął, i oprócz ładnej majowej pogody, dostaliśmy w maju nowego basiste Rzułfia, szybko wkomponował sie w nasz styl muzyczny i pokazał dawkę swoich umiejętności - po prosttu gitezzz. I tak po dwóch próbach w nowym składzie dochodzimy do pewnego wniosku, "Nie jesteśmy sXe" i nalezy zrezygnować z nazwy zespołu jaką mieliśmy do tej pory czyli - "The Antabus". Antabus - dla nie wtajemniczonych - to środek dla alkoholików, a my nikogo nie chcemy leczyć z nałogów, bo używki są dla ludzi i każdy chyba powinien znać grancię upadku sam, i wiedzieć kiedy przestać. Chyba że woli być dla używek... Dlatego zaproponowałem nową nazwę "Okulary Pana Che Guevary". Początkowo były mieszane uczucia z tą nazwą, ale jakoś wszyscy się wkońcu przekonaliśmy do niej. Mariusz zrobił logo i w ten sposób narodziła sie historia zielonych okularów.

Mamy nadzieję, że zanim nastąpi koniec świata, albo gorzej - znudzimy się graniem - będziemy mięli możliwość dać ludziom trochę muzyki i przekazu, którym chcemy nieść - Pokój, Różnorodność, Rock'n'Roll.. A narazie bierzemy się, ostro do roboty, żeby doszlifować to co mamy, zrobić to czego nie mamy i wkońcu dać jakis koncert. HASTA LA VICTORIA...

I to by było na tyle...

www.opcg.prv.pl