Rzeczywistość nie taka różowa - 1992 rok

Wiele artykułów napisano już o polskiej muzyce "podziemnej". Wiele dobrego i wspaniałego. Wielu "niezależnych" i tych bardziej "zależnych" "dotykało pióra"(jak mawiał Witkacy),aby ukazać oryginalność i wszelkie zalety polskiej muzyki alternatywnej (bardzo szumna nazwa). A jak jest naprawdę? Cóż, wydaje mi się że rzeczywistość nie wygląda tak różowo, jak niektórym się zdaje, lub chciałoby się zdawać. Najbardziej przykrym wydaje się fakt, że największą kaszanę wciskają ludzie zaangażowani w tzw. "scenę" ludziom mniej w nią zaangażowanym. Jeszcze smutniejsze wydaje się to, że ci drudzy bez żadnego "ale" przyjmują jak na tacy zespoły wykreowane na gwiazdy przez elitę nie mając zupełnie własnego zdania i nie zdając sobie sprawy, że w większości przypadków jest to zwyczajne gówno. Niestety wielcy polskiego podziemia przejęli monopol na muzykę i reklamują zespoły wg. własnego (nieco chyba wypaczonego) gustu, znajomości lub ilości wypitego alkoholu z członkami danej grupy. Przesadzam ? Ileż razy można chodzić na koncerty, na których gra zespół AHIMSA, WIWISEKCJA, SCHIZMA, APATIA lub INKWIZYCJA ? Ileż razy można słuchać tych samych textów, tych samych rozwiązań aranżacyjnych i brzmieniowych ? Nie wspomnę już o tym, że niektóre z tych zespołów zupełnie nie pasują stylistycznie do zachodnich grup, których koncert poprzedzają, a przecież w naszym kraju jest bardzo dużo bardzo dobrej, (przede wszystkim) bardzo ciekawej muzyki robionej przez ludzi nie mających (i nieraz chyba nie chcących mieć) znajomości i odpowiedniego rodowodu. Cóż może ta muzyka nie jest nieraz błogosławionym hard corem, ale zapewniam, że nie samym łupu cupu człowiek żyje, niektórym przydałoby się lekkie "odhardkorowienie". Niestety ta muzyka jest dyskryminowana i nie ma szans wydostania się poza garaż kolegi, w którym na okrągło udręcza się sąsiadów. Przykre..

Najgorszym w tym wszystkim jest fakt, że oprócz zespołów tracą na tym również potencjalni odbiorcy. Całe szczęście, że oprócz koncertów są taśmy, które można rozprowadzać. O koncercie zespołu "PROFANACJA" źle napisano w "QQRYQ" (przy okazji-kolego jesteś śmieszny), a jednak zespół ten wyrósł na swoistą "gwiazdę" podziemia. Tak, inaczej chyba nazwać tego nie można. Zespół "PIDżAMA PORNO" należy według mnie do jednych z najbardziej niedostrzeżonych i niedocenionych. Trudno, taka muzyka(choć dobra, podobająca się) jest już niemodna i co najwyżej może być uznana za ciekawostkę i wsadzona na półkę z napisem "fajne, ale nie HC - nie słuchać !". Innym rozdziałem są "KOLABORANCI", którym na dobre wyszło lekkie olanie monopolistów. Zyskała na tym muzyka, zespół i publika, oby więcej zespołów poszło w ich ślady (tak, tak).Nie wstydzę się stwierdzić tego, że wole posłuchać dobrej muzyki z compaktu z nadrukiem "IZABELIN", niż z rzęchowatej kasety przegrywanej z kasety nagrywanej na "Grundiga" bez wyczyszczonej głowicy. Bluźnierstwo? Być może to wyłącznie moje zdanie. Czekam na następną gwiazdę i na wywiady w każdym zinie. Czekam na dziesiątki koncertów, na wydanie niezależnej płyty, na texty przeciwko wyzyskowi zwierząt, klerykalizmie i wpływowi używek na mój mózg. Czasami się zastanawiam - po co to wszystko ?