PUNKOWA ORKIESTRA:
Maraton ze smutnymi wnioskami
Pamiętam jak w połowie lat 90. Jurek Owsiak był wrogiem nr 1
rodzimych punkowych aktywistów, a w wydawanych przez nich fanzinach - z poświęceniem
godnym lepszej sprawy - go stosem pomówień i niewybrednych epitetów. Czasy się
zmieniły i teraz czołówka punkowej sceny niezależnej wystąpiła w Krakowie podczas
kolejnej edycji Punkowej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. 7 stycznia 2001 roku
w "38 - 10,5 Clubie" wystąpiło aż 17 zespołów, reprezentujących najróżniejsze
podgatunki punk rocka, a także popularne wśród polskich punkowców rytmy ska.
Zaprezentowały się m.in. grupy Analogs, Bulbulators, Po Prostu, Post Regiment
i Prawda. Zaliczenie całego maratonu graniczyło z cudem, więc zamiast typowej
relacji wolę raczej podzielić się z czytelnikami garścią niezbyt wesołych refleksji,
które zrodziły się w mojej głowie podczas imprezy.
Kolejna moja niewesoła refleksja dotyczy faktu, iż żaden z wykonawców nie zaskoczył
mnie na plus, zaś najbardziej spodobały mi się występy Aliansu i Post Regimentu
- dokładnie tych formacji, po których spodziewałem się czegoś dobrego. Przyzwoicie
wypadł także rosyjski zespół Spitfire - jedyny zagraniczny gość krakowskiej
imprezy. Nie chcę wydawać kategorycznych sądów, jednako jestem przekonany, że
polski punk rock swoje lata świetności ma już definitywnie za sobą. Coraz więcej
oczywistych tekstów, coraz więcej nieciekawej muzyki, coraz mniej wymagająca
publiczność. Kilka niezłych kapel nie ratuje bynajmniej sytuacji. Szkoda, bo
właśnie na tej muzyce się wychowałem i żal mi ogromnie, że z kulturowej rebelii
staje się częścią muzycznego skansenu.
Arlekin