Mięso zabija !

Każde 100 gramów wieprzowiny lub wołowiny zwiększa ryzyko raka jelita grubego o 70 procent.
Zbigniew Wojtasiński

Dietę bezmięsną lub pozbawioną przynajmniej czerwonego mięsa stosują Paul McCartney, Dustin Hoffman, Anthony Hopkins, Julia Roberts, dr John Harvey Kellog, a także Marek Kondrat, Olga Bończyk, Kora oraz Ewa Bem i Krystyna Kofta Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) już przed dzięsiecioma laty apelowała, by ograniczyć czerwone mięso w naszej diecie. World Cancer Research Fund zalecał, byśmy dziennie jedli nie więcej niż 80 g mięsa lub jego przetworów. Według najnowszych zaleceń American Dietetic Association, spożycie wołowiny, wieprzowiny lub baraniny powinno być ograniczone nawet do jednego posiłku tygodniowo. - Statystyki w poszczególnych krajach nie pozostawiają żadnych wątpliwości, że ludzie spożywający dużo wołowiny i wieprzowiny częściej chorują na miażdżycę i choroby metaboliczne oraz nowotwory, tym bardziej że na ogół jedzą też mało warzyw i owoców - mówi prof. Wiktor Szostak z Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie. - W naszym domu czerwonego mięsa nie jada się nawet z grilla. Wolimy białe mięso - mówi Ewa Bem. Krystyna Kofta dawniej lubiła befsztyk i tatara, teraz posila się już niewielkimi ilościami wołowiny. Zbigniew Niemczycki je czerwone mięso nie częściej niż raz w tygodniu, zawsze z dużą ilością warzyw. - Znacznie częściej jem ryby i drób - mówi wiceprezes Polskiej Rady Biznesu.

Napęd miażdżycy
Badania zwyczajów żywieniowych 500 tys. Europejczyków w ciągu ostatnich 10 lat wykazały, że każde 100 g czerwonego mięsa lub wędliny dziennie zwiększa ryzyko raka odbytu i jelita grubego o 70 proc. Kobiety, które dwa razy dziennie serwują sobie czerwone mięso, po 15 latach aż o 40 proc. częściej mają zawały serca. Najczęściej chorują osoby stosujące popularną do niedawna tzw. dietę Atkinsa (nazywaną w Polsce dietą Kwaśniewskiego). Taki sposób odżywiania się w krótkim czasie pozwala się pozbyć nadwagi i obniża poziom cholesterolu we krwi. Na dłuższą metę jednak jeszcze bardziej napędza rozwój miażdżycy i innych groźnych chorób.
Badania naukowców z University of Manchester sugerują, że osoby, które nawet jednego dnia nie mogą się obejść bez czerwonego mięsa, dwukrotnie częściej chorują na reumatoidalne zapalenie stawów. Wystarczy jednak przejść na dietę bezmięsną, by złagodzić objawy tego schorzenia. Zbyt często jedzenie czerwonego mięsa powoduje również cukrzycę. Każda dodatkowa jego porcja ponad niezbędne minimum zwiększa ryzyko tej choroby o 26 proc., a w wypadku wędlin lub parówek aż o 40 proc. - sugerują badania dr Teresy T. Fung z Harvard School of Public Health w Bostonie. Czerwone mięso podejrzewane jest nawet o to, że o 80 proc. zwiększa u kobiet ryzyko endometriozy! Ta choroba spowodowana jest przemieszczeniem się śluzówki macicy do innych narządów. Nie wiadomo, jaki ma związek z dietą, ale znacznie rzadziej chorują na nią panie, które jedzą dużo zawierających fitoesterogeny warzyw i owoców, szczególnie soi. Schorzenie to trzydzieści lat temu było niemal zupełnie nieznane, dziś choruje na nie 10- -15 proc. kobiet, często mających z tego powodu kłopoty z płodnością. Coraz więcej osób traci również wzrok z powodu tzw. zwyrodnienia plamki żółtej. Do lat 80. XX wieku ta choroba prawie nie dotykała osób poniżej 64. roku życia. Dziś, wraz ze wzrostem spożycia mięsa i spadkiem spożycia zielonych warzyw liściastych, chorują na nią osoby coraz młodsze.

Chemia nowotworów
Polacy jeszcze przed II wojną światową byli na ogół tzw. semiwegetarianami - mięso jadali w niewielkich ilościach, głównie w niedziele i święta.
Do połowy XVIII wieku, zanim na stołach pojawiły się ziemniaki, podstawą diety były kasze - jaglana, jęczmienna, gryczana - oraz groch i pełnoziarnisty chleb. Spożywano duże ilości kiszonej kapusty i dynie, bo na częste jedzenie mięsa stać było jedynie nielicznych. Mięso wieprzowe pozyskiwano głównie wiosną i jesienią. Latem przysmakiem była bogata w błonnik parzona siekana komosa z kaszą gryczaną. Dziś przeciętny Polak zjada 47 kg wieprzowiny rocznie - o 2 kg więcej niż mieszkańcy Unii Europejskiej. Jednocześnie spada spożycie zalecanych przez dietetyków ryb. Zjadamy ich o połowę mniej niż mieszkańcy innych krajów europejskich i kilkakrotnie mniej od światowych liderów - Japończyków (rocznie 65,8 kg na osobę), Norwegów (46,3 kg) i Amerykanów (22 kg). Polacy nieco więcej jedzą jedynie warzyw i owoców, choć nadal trzy razy mniej niż Grecy. Jednocześnie zwiększa się liczba zawałów serca i nowotworów, zwłaszcza przewodu pokarmowego.
Rak jelita grubego jest już najczęściej występującym nowotworem.
W Europie wykrywany jest częściej niż rak piersi u kobiet oraz rak płuca. W Polsce liczba zachorowań zwiększyła się w ostatnich latach z 11 tys. do ponad 13,3 tys. rocznie. Na całym świecie co roku wykrywa się ponad 3 mln przypadków tego nowotworu. Prof. Sheila Bingham z Human Nutrition Unit w Cambridge podejrzewa, że za jego wywołanie odpowiedzialne są znajdujące się w komórkach mięśniowych hemoglobina i mioglobina, białka zdolne wiązać tlen. W jelitach człowieka pod ich wpływem dochodzi do tzw. nitryfikacji, w wyniku czego powstają związki o działaniu rakotwórczym. Na raka jelita grubego o 31 proc. rzadziej chorują jedynie osoby spożywające codziennie 80 g makreli, dorsza lub łososia (u tych, którzy częściej jedzą mięso drobiowe, nie zauważono wzrostu ani spadku zachorowań).

Myśliwi z supermarketów
Ludzie jedzą dziś mniej mięsa niż nasi przodkowie przed 12 tys. lat. - Dieta neolityczna ostatnich zbieraczy składała się w 60 proc. z mięsa, a jedynie w 40 proc. z pokarmów roślinnych, ale wtedy jadano dziczyznę o zupełnie innym składzie chemicznym niż mięso dostępne na półkach supermarketów - mówi prof. Marek Konarzewski z Instytutu Biologii Uniwersytetu Białostockiego, autor wydanej niedawno książki "Na początku był głód. Ewolucja ludzkiej diety". Hodowcy od tysięcy lat selekcjonują zwierzęta tak, by rosły szybko i jak najwięcej odkładały tłuszczu. Na dodatek żywią je paszami przetworzonymi z ziaren zbóż, kukurydzy i soi, które nie są ich naturalnym pokarmem. To doprowadziło do tego, że czerwone mięso zawiera sześć razy więcej tłuszczu i nawet najchudsza wołowina ma go prawie trzykrotnie więcej niż mięso antylop, jeleni czy amerykańskich bizonów.
Tłuszcz bydła hodowlanego jest odkładany między włóknami mięśniowymi i ma niekorzystny skład, podobny do tego, jaki występuje w podskórnej tkance tłuszczowej. U dzikich zwierząt w Afryce jest on gromadzony w niewielkich ilościach, i to głównie wokół narządów wewnętrznych. Mięso zwierząt hodowlanych ma również mało nienasyconych kwasów tłuszczowych, uznawanych przez dietetyków za najcenniejsze dla zdrowia. W tkankach tłuszczowych bydła jest go jedynie 10 proc. - trzykrotnie mniej niż u dziko żyjących zwierząt. W wołowinie i wieprzowinie szczególnie dużo jest za to sprzyjających zawałom serca nasyconych kwasów tłuszczowych (znacznie mniej jest ich jedynie w mięsie bydła wypasanego przez większą część roku na pastwiskach).
Do niedawna sądzono, że powodem szkodliwego działania czerwonego mięsa są zawarte w nim białka, które - podobnie jak tłuszcze zwierzęce - sprzyjają powstawaniu w tętnicach serca blaszek miażdżycowych. Z najnowszych badań wynika, że choć człowiek je mięso od setek tysięcy lat, nasz organizm nadal wytwarza antyciała skierowane przeciwko zawartemu w nim kwasowi sialowemu. Jest to związek z grupy cukrów, pełniący u zwierząt ważną funkcję w przekazywaniu sygnałów między komórkami, ale mimo że występuje nawet u szympansów, nie ma go w organizmie człowieka. Prof. Ajit Varki z University of California w San Diego podejrzewa, że właśnie on może być odpowiedzialny za wiele schorzeń. Kwas sialowy wbudowuje się w nasze komórki, szczególnie naczyń krwionośnych (m.in. tętnic serca) oraz błony śluzowej. W większości jest wydalany z organizmu, jeśli jednak zostanie wchłonięty nawet w śladowych ilościach, z czasem może wywołać stany zapalne dające początek takim schorzeniom jak nowotwory, choroby serca i cukrzyca. Najwięcej tego związku występuje w wołowinie, wieprzowinie i baraninie oraz produktach mlecznych. Najmniej jest go w mięsie drobiowym, rybach i jajach.

Dieta sukcesu
Czerwone mięso dostarcza pełnowartościowego, zawierającego wszystkie aminokwasy białka i witamin z grupy B. Jest też najlepszym źródłem łatwo przyswajalnego cynku i żelaza. Błędne jest jednak przekonanie, że człowiek nie może żyć bez czerwonego mięsa, bo będzie pozbawiony energii i niezbędnych składników pokarmowych. Jedynie koty nie mogą żyć bez mięsa. U ludzi czerwone mięso można zastąpić rybami i mięsem białym, zarówno u dorosłych, jak i dzieci. Ważnym źródłem żelaza są również produkty zbożowe, których spożywamy dużo. - Jeżeli jemy je same, organizm przyswaja z nich niewielką ilość żelaza. Przyswajanie żelaza z produktów zbożowych znacznie zwiększa jednak witamina C. Kiedy więc jemy kaszę czy pieczywo z warzywami lub owocami zawierającymi witaminę C, przyswajalność żelaza jest bardzo dobra - mówi prof. Szostak. Chińscy wieśniacy, którzy muszą się zadowolić małą ilością mięsa, rzadziej cierpią na anemię i osteoporozę niż mieszkańcy miast, którzy jedzą więcej czerwonego mięsa. Amerykański sprinter Carl Lewis najlepsze rezultaty zaczął osiągać, gdy przestawił się na dietę wegetariańską. Był zaskoczony, że wyczynowo uprawiający sport zawodnicy mogą całkowicie zrezygnować z białka zwierzęcego i bić rekordy. - Nie odczuwam braku mięsa. Czuję się dobrze i mam dużo energii - mówi Marek Kondrat. Aktor całkowicie zrezygnował z wędlin i od kilku lat zadowala się nieznacznymi ilościami mięsa, głównie ryb. - Po potrawach bez czerwonego mięsa lepiej mi się pracuje i mam jaśniejszy umysł - mówi Olga Bończyk. - Na co dzień preferuję drób i ryby.

Sposób na długowieczność
Sokrates uważał, że najlepsza dieta składa się z chleba, oliwy z oliwek, serów, warzyw i owoców oraz umiarkowanych ilości wina. Prof. Marek Konarzewski przekonuje, że ewolucyjnie jesteśmy bardziej predysponowani do spożywania większych ilości owoców morza, bo przed 200 tys. lat, kiedy pojawił się Homo sapiens, ludzie jedli ich bardzo dużo. Badania na uniwersytecie w Waszyngtonie wykazały, że po trzech tygodniach spożywania dużych ilości potraw z mięczaków i skorupiaków spada u mężczyzn poziom tzw. złego cholesterolu.
Człowiek z natury nie jest wegetarianinem, bo od czasu homo erectus przystosował się do spożywania różnych pokarmów, nawet padliny. Dla ludzi współczesnych najzdrowsza jest dieta śródziemnomorska. Opublikowane przez "British Medical Journal" badania wykazały, że wystarczy się przestawić na nią po 60. roku życia, by przedłużyć sobie życie co najmniej o rok! Dieta śródziemnomorska polega głównie na spożywaniu dużej ilości warzyw i owoców oraz niewielkiej ilości mięsa, najlepiej ryb lub drobiu. Z krwistego befsztyka lepiej całkowicie zrezygnować.

Tygodnik "Wprost", Nr 1178 (03 lipca 2005)