Maciej Maleńczuk - kobieta w czerni
W dzisiejszym spotkaniu zajmiemy się kwestią image. Tzn chciałem
powiedzieć wizage. To jest sprawą wyglądu i tego co ma wyrażać. Żeby nie zostać
posądzony - wiadomo, że wszyscy od mody to "geje" - zajmiemy się modą damską.
Wakacje urządziliśmy sobie na południu Europy. Żeby nie czuć się gorszy od innych
- jestem na to szczególnie wyczulony - postanowiliśmy pojechać do naszych braci
z RWPG. Tam zamierzałem czuć się lepiej i faktycznie kompleksy mi zeszły i bawiłem
się nieźle.
Jako znany koneser zajmę się problemem młodych dziewcząt i starych kobiet tu
i tam. Po prostu zobaczyłem kobietę w czerni. Miała ileś tam lat i kiedyś była
młoda i piękna. Teraz była już tylko piękna. Urodę jej przechodzonej twarzy
- spokojny stateczny i wyrozumiały smutek podkreślała czerń jej ubioru. Pewnie
niejedno umarło w jej życiu i stąd ta żałoba. Pomyślałem, że to bardzo na miejscu
i uśmiechnąłem się do niej. W odpowiedzi otrzymałem przepiękny złoty uśmiech
i wtedy zrozumiałem. Zrozumiałem kto ma prawo do czerni i kto ma prawo do koloru
- czyj uśmiech jest złoty, a czyj z fajansu i jeszcze to, że trzeba umieć pogodzić
się ze starością - zwłaszcza jeśli jest się piękną kobietą. Dlaczego w moim
rewirze Europy wszystko jest na opak? Stare baby ubrane w pawie piórka lub wręcz
całe na biało (vide niemieckie wycieczki emerytów depczące ziemię) i młode tragicznie
smutne dziewczęta z Krakowa całe w czerni? Jednej i drugiej nie przystoi ten
strój. Papuzie kolory rencistek na tańcach i czerń dziewic zaczytanych w egzystencjalnych
powieściach. Biel niemieckich emerytek "używających życia" i czerń Bułgarki
o złotym uśmiechu. Niemra ze złota ma credit card, a zęby bielsze niż wszystkie
krakowskie dziewice - może sobie kupić całego poetę na cały wieczór. O tym ubrana
w czerń od stóp po piersi szesnastka morze tylko marzyć. Pewnie dlatego nosi
żałobę wmawiając w pindrzącą się mamusię, że teraz jest taka moda. Mamusia rżnie
się regularnie z dziesięć lat młodszym kretynem - seksu ma tyle ile kolorowych
chustek w szafie. Zamieńcie się dziewczyny i wszystko wróci do normy. Niech
osiemnastka założy złote szpilki - przechodzone pionierki oddając mamusi. Przydadzą
się na pielgrzymkę do matki boskiej gdyż koniec bliski. Ubrani w sztampowe ciuchy
małolaci słuchają kompletnie kwadratowej muzyki, wszyscy mają tatuaże, wąsy
i brody - chcą jak sądzę wydawać się męscy - ich mamusie rżną się na potęgę
szukając w rozpieprzonej pościeli resztek zmarnowanej młodości, gówniarze dilują
mokry niedowarzony towar i bredzą o ideałach próbując pouczać mnie jak żyć i
jak być człowiekiem. Niech lepiej przestaną oszukiwać na wadze. Mamusie z córeczkami
przychodzą na moje koncerty i prawdę mówiąc bywają czasem nazbyt ofensywne.
Ja mogę być zainteresowany tylko córeczką i tylko w formie dyskusji o poezji
- tymczasem oganiam się przed wszędobylską mamą która nerwowo odpala papierosa
od papierosa po czym wkłada mi rękę pomiędzy nogi a, kiedy ja z dziewiętnastoletnią
jej córą próbuję rozmawiać o poezji mama wskakuje na stół i wołając "ole" zadziera
do góry kiecę siejąc grozę i zgorszenie wśród młodzieży. Najśmieszniejsze jest
to, że przyszła tu w roli przyzwoitki.
Doprawdy dziewczęta zamieńcie się rolami. Najlepiej niech żadna nie pakuje mi
nigdzie niczego. Po drugie krepę niech włoży stara. Młoda niech wskoczy w kolory,
albo w ogóle niech wyskakuje ze wszystkiego. A potem możemy porozmawiać o poezji.