Ano słodziak, słodziak, muskuły ma fajne Ale jak już mamy być szczerzy, to najpierw usłyszałam cover placebo, potem przesłuchałam na you tubie, a na Fight Club wpadłam na końcu.
Podbudowaliście mi samoocenę, myślałam, że tylko ja tego słucham. Ofc, Where is my mind, jako utwór sztandarowy to, można powiedzieć, fav, ale większość piosenek warta ucha.
Nie no, w sumie, to tekstowo nie jest źle... Więc nawet treść ok, jeśli chodzi o mnie (przesłuchałam jedną płytę, wybaczcie niewiedzę), tylko z formą kiepsko. Nie odpowiada mi ta cukierkowość, nawet przekleństwa z ust wokalisty brzmią sztucznie. Wszystko przesłodzone, wnerwiająco przesłodzone. Na jednej linii z hepisedem i jakimś tam kumkiem olikiem (?), popularnymi ostatnio w kręgach, mówiących o sobie 'łi ar so alternatiw'...
Dziś prawdziwego punka już nie maaaa, miśki i wszystko się porobiło trochę pozerstwem... Z resztą, każdy, że tak powiem 'odchył', czy to w stronę punksiarstwa, czy to w stronę bycia emo, czy to w stronę, nie wiem, hipisostwa, bycia eko (?), to zawsze jakieśtam pozerstwo było. Nawet pokemoniarstwo to lekkie pozerstwo, nie wierzę bowiem, że ktoś potrafi być tak głupim, nie udawać tego
No, ale to jest w tym właśnie najlepsze, że czujesz się dobrze, jako ktoś, kto nie idzie wytyczonymi drogami, naturalnymi ścieżkami, czy czymtamkolwiek, co, jak to mówią narzuca system (jedynie to chyba nie jest pozerstwem, nie pozujesz na nikogo, jesteś jednym z wielu w szarym tłumie). Chociaż, jak to śpiewał Grabaż (i tu nazwijcie mnie pozerem <czego?> za słuchanie PP)
Jesteś dupkiem,
chociaż nosisz dredy
Manipulujesz ideami które kiedyś były moje
A przynajmniej znaczyły dla mnie wiele
i dlatego ten temat budzi tyle emocji i kontrowersji.