nie pójdę już nigdy do hardrockcafe bo to mniejsce dla japiszonów a nie panków
Niestety, miejsce rzeczywiście słabe. Ale co zrobić, nie są to czasy prosperity dla artystów w średnim wieku. Gra się tam, gdzie można, a darowanemu koniowi się w otwór nie zagląda. Plus o tyle, że lokalizacja dobra komunikacyjnie (w sąsiedztwie dworca centralnego).
Impreza, nie wiem czemu, jest pod patronatem Pepsi. To chyba punkowo, bo bunt przeciwko wielkim korporacjom jest dla gimnazjalnych miłośników Włochatego, a poza tym one robią niezły gnój wycinając lasy, co rozwala przyrodę i przybliża świat do zagłady, czyli pewnie na ich czele stoi jakiś punk.
Nie wiem, czy ten zespół pasuje na to forum, ale obawiam się, że Warszawa znowu zawiedzie na całej linii i pies z kulawym hujem nie pójdzie. Więc jeżeli chociaż jeden ryj ze stolicy, który nie ma co robić we wtorek, przeczyta to i pójdzie na koncert Proletaryatu, to osiągnę cel.
Tylko radzę zrobić się przed wejściem, chyba że komuś smakuje browar za 12zł.