PUNK FORUM
Forum Punkowe

Na każdy temat, nic o punku... - Twój stosunek do Boga i wiary

nerka - Wto 27 Gru, 2005

michass- masz jeszcze troche tych folijek do cięcia sobie żył??? :shock:
michass - Wto 27 Gru, 2005

Kilka mi zostało, miałem akurat całą paczkę parówek w lodówce.
Budyń - Wto 27 Gru, 2005

kurwa, muszę sobie jakiś pentagram skołować....
riot - Wto 27 Gru, 2005

ja juz mam pentagram :) lalala
jestem lepszy :)

Pentagram Punx Crew
PPC

massakra - Wto 27 Gru, 2005

ja jestem niewierząca, dlatego ze nie potrafie wierzyc w bajeczki rodem z biblii, a jak ktos potrafi naprawde w to wierzyc to kłaniam mu sie bo musi miec dobrze wycwiczony umysł chyba, żeby potrafić se w mówic coś takiego, njamadrzejszym gosciem o którym nap[isali w biblii jest moim zdaniem niewierny tomasz. uwazam ze najzdrowsze podejście do duchowosci czy jak to sie tam nazywa maja buddyści w buddyzmie w nic nie należy wierzyc wszystko trzeba sprawdzic samemu i to mi sie podoba a nie jakieś wciskanie głupot ludziom tylko dlatego ze bazia tak mówi. amen.
Hanex - Śro 28 Gru, 2005

olka02 napisał/a:

pentagramy nazwy zespołów itp. itd.


jaaa pierdoooleeee...
jaaaaa pieeerdoleee....
co za laska
:x

xczabajx - Śro 28 Gru, 2005

Buddyzm jest bardziej filozofią a nie religią... A wlasnie to co odróżnia nauke od religi to wiara w coś czego nie jesteś w stanie sprawdzić... prostę... choć nie dla wszystkich ;)
Angel Of Death - Śro 28 Gru, 2005

co do Buddyzmu to nie bardziej filozofia, tylko to jest filozofia życiowa, z religią niewiele ma wspólnego
massakra - Śro 28 Gru, 2005

wcale nie pisałaqm że buddyzm to religia, chociaz jest uważany za jedną z najwiękiszych religii świata, buddyzm mi się podoba własnie dlatego że to jest bardzo przytomny i trzeźwy sposób myślenia, pozatym nie potrzebna jest do tego wiedza książkowa ani wiara w cokolwiek, wszystko należy sprawdzić samemu i nie na;leży wierzyć autorytetom tylko dlatego że inni im wierzą... nic tylko sie na buddyzm przeżucić
bnr - Śro 28 Gru, 2005

widac, ze wczoraj 7 lat w Tybecie lecialo :wink:
massakra - Śro 28 Gru, 2005

bleedandroll napisał/a:
widac, ze wczoraj 7 lat w Tybecie lecialo


:D nie oglondałam, pewnie na tvn bo nie mam :lol: :D

massakra - Śro 28 Gru, 2005

a tak na serio to po prostu ostatnio książke o radża jodze czytałam poprzeglondałam ze dwie stronki o buddyzmie i mi sie podoba co to sie dowiedziałam
xczabajx - Śro 28 Gru, 2005

myśle, że ten który wierzy bo "inni" wierzą nie jest faktycznie wieżącym w boga, już bardziej w tych "innych". I to jest zasadnicza różnica. Jeden będzie wierzył bo czuje, że mu to potrzebne a drugi czuje, że mu potrzebna akceptacja otoczenia i nic więcej. I tym wierzącym w sąsiadów babcie, dziadków i rodziców "fak ofy" bo to zwykłe lapsy;)
massakra - Śro 28 Gru, 2005

jak ktos ma ochote byc wierzącym to jego sprawa tak samo jak jego sprawa jak chce wierzyć w mame tate babcie i dziadzia, bo ich słucha i robi co każą. akurat mój stary jest z tych ostatnich tutaj wymienionych także zdążyłam sie nausczyć to jakos tolerować :D , chociaż sama akurat tak do życia nie podchodze no i wiadomo tez że nie należy nikogo uszczęśliwiać na siłe więc ja nikogo na swój sposób myslenia nie nawracam
massakra - Śro 28 Gru, 2005

a macie cytata jak lubicie, na temjat czy bozia jest czy nie, pogląd buddyzmu:
I rzekł Błogosławiony do Anathapindiki: "Jeśli przez absolut rozumie się coś nie będącego w żadnym stosunku do wszelkich rzeczy znanych, to istnienie jego nie może być ustalone przez żadne rozumowanie. Jak możemy wiedzieć, że coś nie związanego z innymi rzeczami w ogóle istnieje? Cały wszechświat, taki jakim go znamy, jest systemem związków; nie znamy niczego, co było lub mogło być nie związane. Jak może to, co nie jest zależne od niczego i nie jest z niczym związane, tworzyć rzeczy związane wzajemnie ze sobą i uzależnione od siebie w swym istnieniu? I znowu absolut jest albo jednością, albo mnogością. Jeśli jest jednością, to jak może być przyczyną różnych rzeczy, które - jak wiemy - pochodzą od różnych przyczyn? Jeśli istnieje tyle absolutów, ile jest rzeczy, jak mogą te ostatnie pozostawać w związku ze sobą? Jeśli absolut przenika wszystko i zapełnia całą przestrzeń, to nie może on również tworzyć ich, gdyż nie byłoby nic do stworzenia. Poza tym, jeśli absolut pozbawiony jest wszelkich właściwości (nirguna); wszystkie rzeczy, jakie powstają, powinny również być pozbawione wszelkich właściwości. Toteż absolut nie może być ich przyczyną. Jeśli uważać absolut za coś różnego od właściwości, to w jaki sposób stwarza on wciąż rzeczy posiadające te właściwości i przejawia się w nich? I znowu, jeśli absolut jest niezmienny, to wszystko powinno również być niezmienne, gdyż skutek nie może się różnić swą naturą od przyczyny. Lecz wszelkie rzeczy świata podlegają przemianom i rozkładowi. W jakiż sposób zatem absolut może być niezmienny? Ponadto, jeśli absolut przenika wszystko, jest przyczyną wszystkiego, dlaczegobyśmy mieli dążyć do wyzwolenia? My sami bowiem posiadamy ten absolut i musimy cierpliwie znosić każdy smutek i cierpienie stwarzane przez absolut".

Aśvaghosza, Buddhacarita



"Gdyby świat był zbudowany przez Iśwarę, nie byłoby zmian ani zniszczenia, nie powinno by być ani smutku ani nieszczęścia, słuszności i niesłuszności, zważywszy iż wszelka rzecz zarówno czysta, jak i nieczysta, musiałyby pochodzić od niego. Jeśli smutek i radość, miłość i nienawiść, które powstają we wszystkich świadomych istotach, są dziełem Iśwary, to on sam powinien być zdolny do smutku i radości, miłości i nienawiści, a jeśli tę zdolność posiada, to czyż można o nim powiedzieć, iż jest doskonały? Gdyby Iśwara był stwórcą, a wszystkie istoty musiały milcząc podlegać władzy swego stwórcy, to na co by się przydało uprawianie cnoty? Postępowanie słuszne byłoby równie dobre, ponieważ wszystkie uczynki są jego sprawą i muszą być takie same jak ich sprawcy. Lecz jeśli smutek i cierpienie przypisuje się innej przyczynie, to w takim razie istnieje coś ,czego Iśwara nie jest przyczyną. Dlaczego zatem nie miałoby być bez przyczyny wszystko, co istnieje? I znów, jeśli Iśwara jest stwórcą, to działa ona z jakimś celem, lub też bez celu. Jeśli działa on z jakimś celem, to nie można powiedzieć, iż jest doskonały, gdyż cel z konieczności zakłada zaspokojenie jakiegoś niedostatku. Jeśli działa bez celu, to jest podobny wariatowi czy też niemowlęciu. Poza tym, jeśli Iśwara jest stwórcą, dlaczego by się ludzie nie mieli poddawać jego woli z szacunkiem, dlaczego by mieli zanosić do niego suplikacje, dotkliwie przyciśnięci koniecznością? I dlaczego by mieli ludzie adorować więcej niż jednego Boga? I tak przy pomocy racjonalnych argumentów została wykazana fałszywość pojęcia Iśwara i wszelkie takie sprzeczne twierdzenia winny być wyświetlane".

Aśvaghosza, Buddhacarita

Anonymous - Śro 28 Gru, 2005

xczabajx napisał/a:
A wlasnie to co odróżnia nauke od religi to wiara w coś czego nie jesteś w stanie sprawdzić...


brzmi to conajmniej naiwnie... a moim zdaniem jest to wrecz zwykle klamstwo wymierzone we wlasna osobe, kompletnie oderwane od rzeczywistosci... ale moze o to wlasnie chodzi(?). w kazdym razie, ja dziekuje.

bnr - Śro 28 Gru, 2005

Ale wiesz... neutriny nie kaza ci mowic za nie paciorkow i nie produkuja ksiazek, w ktorych wszytsko jest niepodwazalna prawda :wink: Nie objawiaja sie takze, nie maja prorokow i swiatyn :wink:
A naukowcy nie prowadza krucjat potwierdzajacych ich istnienie, w ogole neutriny to spoko ziomki :wink:

olka02 - Śro 28 Gru, 2005

Hanex napisał/a:
olka02 napisał/a:

pentagramy nazwy zespołów itp. itd.


jaaa pierdoooleeee...
jaaaaa pieeerdoleee....
co za laska
:x

masz coś do mnie?

Łajek - Śro 28 Gru, 2005

Nie zgadzam sie z Topba Wrzosek.
Boga nikt nie widzial - totez trzeba udowodnic ze on istnieje.
Jak go nikt nie widzial to po co udowadniac ze go nikt nie widzial? :faja:

Łajek - Śro 28 Gru, 2005

Wrzosek napisał/a:
A skad wiesz jak wyglada Bog? Moze ogladasz go codziennie tylko nie wiesz, ze to on

Moze widze go codziennie w lustrze ;)
To zaden argument tak powaznie.
Wrzosek napisał/a:
Nie chodzi o udowadnianie czy go ktos widzial czy nie, tylko o to czy on istnieje. Przyznasz, ze to pewna roznica

Owszem, dosc subtelna. To sam przyznajesz, chodzi o udowadnianie ze on istnieje.
Udowadnianie, ze nie istnieje to naciagana opcja wg mnie.
Dlatego mowimy "wiara w boga"
nie mowimy przeciez "niewiara w boga" :P
NIkt nie pyta sie niewierzacych w boga, jak to moga udowodnic.

rozwal - Śro 28 Gru, 2005

Bog jest rzecza nienaukową. Od nas samych zalezy jak podchodzimy do rzeczy nienaukowych, mozemy w nie wierzyc albo i nie. Wiara ta NIGDY nie bedzie poparta sensownymi (czyli naukowymi) argumentami, wiec jest po prostu osobistym wyborem czlowieka. Nie mozna z punktu naukowego dowodzic nieistnienia boga, bo bog po prostu jest z "innego obszaru". W mojej ocenie przyrownanie rzeczy nienaukowych do rzeczy bezsensownych (pozytywizm logiczny) jest bardzo pochopna, jak ktos ma inne odczucie, chetnie przedstawie argumentacje. Mozna albo powiedziec, ze skoro istnienie rzeczy nienaukowych nie jest poparte zadnymi naukowymi argumentami, to dla nas te rzeczy sa zwykla fikcja i w nie nie wierzymy, mozna z drugiej strony po prostu powiedziec, ze wierzymy i tyle. O tym moim zdaniem dyskusji nie ma. Mozna co najwyzje rozmawiac, czemu tak uwazasz, co cie przekonuje, ale caly czas bedzie to kwestia wlasnej arbitralnosci, wiec jest to raczej proba postawienia sie w cudzej pozycji, anizeli dyskusja w celu przekonania.

Ja sam osobiscie mam swoje poglady na to skad sie bierze wiara w ludziach (jestem ateista): czesciowo ze strachu (np szukamy takiej religii ktora zapewni nas ze bedzie zycie posmiertne bo sie boimy smierci; staniecie wobec milczacego Universum jest w mojej ocenie bardzo trudne - czyli przyjecie postawy agnostycznej w sprawach metafizycznych), ze spolecznych uwarunkowan (potrzeba uprawomocnienia wladzy pewnych jednostek) i pewnie znalazloby sie jeszcze wiele czynnikow. Ja odczuwam religie jak wytwor ludzki, wynikajacy z konkretnych potrzeb istot potrafiacych czuc.

wrzosek: jedna uwaga, to co nazywasz wiara w niesitnienie boga, ja bym raczej nazwal niewiara w istnienie boga. lapiesz roznice? :)

jogurt: nie wychwycilem zadnego argumentu na to, ze jest to oszukiwanie samego siebie, a nie po prostu przyjmowanie czegos w sposob irracjonalny, moglbys tak to rozwinac, zebym mogl zalapac twoje argumenty?

pozdro,
rozwal

rozwal - Śro 28 Gru, 2005

jogurt: wrzosek udzielil Ci odpowiedzi, wiec tylko spytam: uwazasz ze wszystko co ma charakter metafizyczny jest bezsensowne, a nie po prostu nienaukowe?

wrzosek: wydaje mi sie ze popelniasz jeden zasadniczy blad: czemu opisanie calego swiata mialoby wykluczyc mozliwosc wiary w boga?

Łajek - Śro 28 Gru, 2005

Wrzosek napisał/a:
rozwal napisał/a:
wrzosek: jedna uwaga, to co nazywasz wiara w niesitnienie boga, ja bym raczej nazwal niewiara w istnienie boga. lapiesz roznice?


Lapie, zastanawialem sie nawet nad uzyciem slowa "anty-wiara", ale nie chialem juz bardziej mieszac, co poniektorym w glowach ;)

Zdrowka zycze
nareszcie :) Wrzosek, ja chcialem wlasnie zebys to zrozumial, i tylko o to wlasciwie mi chodzilo.
Łajek - Śro 28 Gru, 2005

koval dobre pytanie :)
w zasadzie podobnie mysle...

Łajek - Śro 28 Gru, 2005

Wrzosek napisał/a:
To fajnie i rozumiem,ze podobnie jak ja masz swiadomosc, ze zarowno wiara, jak i anty-wiara opiera sie dokladnie na takim samym mechanizmie dzialania?


Juz przestan :twisted: nie mieszaj :P


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group