PUNK FORUM
Forum Punkowe

Polityka - Kompromitacja po amerykańsku

Nuclear Winter - Sob 27 Lis, 2010
Temat postu: Kompromitacja po amerykańsku
Cytat:
"Byłoby to nawet śmieszne, gdyby nie było prawdziwe" - pisze wtorkowy "New York Times".

Na początku października przedstawiciele USA i Afganistanu, a także dowódca zachodnich wojsk w Afganistanie amerykański generał David Petraeus ogłosili, że partyzanccy komendanci, zrozumiawszy, że nie pokonają Zachodu, gotowi są się układać.

Wtorkowy "New York Times" pisze, że jeszcze pod koniec października przedstawiciele Białego Domu prosili, by gazeta nie ujawniała nazwisk komendantów talibów biorących udział w rozmowach. "Zagrażałoby to nie tylko powodzeniu rozmów, ale życiu tych talibów, którzy zgodzili się rozmawiać" - przekonywali urzędnicy. Gazeta posłuchała.

Na początku roku Pakistańczycy aresztowali wszak w Karaczi ówczesnego zastępcę mułły Omara, mułłę Abdula "Baradara" Ghaniego, który w tajemnicy przed Islamabadem i Amerykanami próbował układać się z Karzajem. Kiedy "Baradar" został wtrącony do pakistańskiego więzienia, nowym zastępcą mułły Omara został mułła Achtar Mohammad Mansur, były minister lotnictwa w czasach, gdy talibowie rządzili Afganistanem. Po amerykańskiej inwazji jesienią 2001 r. Mansur wraz z innymi emirami schronił się w pakistańskiej Kwecie i wszedł do utworzonej przez talibów na wygnaniu Rady Najwyższej.

Złożona przez Mansura za pomocą afgańskich pośredników oferta rokowań zaskoczyła Amerykanów, ale też wprawiła ich w zachwyt. Rozmowy z tak ważnym człowiekiem dawały nadzieję na szybsze wycofanie się z afgańskiej wojny.

Tym bardziej że Mansur nie stawiał trudnych warunków. Zapewniał, że talibowie nie domagają się już wycofania zachodnich wojsk, zanim zaczną rozmawiać o pokoju, ani nie oczekują stanowisk w kabulskim rządzie. Chcą jedynie zagwarantowania im bezpiecznego powrotu do Afganistanu, uwolnienia więzionych towarzyszy i wcielenia ich do afgańskiego wojska rządowego.

Na zachętę Amerykanie przekazali mu sporą sumę pieniędzy, co robią zawsze, gdy nawiązują kontakt z komendantami gotowymi, by złożyć broń. Zapewnili talibowi bezpieczeństwo i transport do Kabulu, gdzie spotkał się z prezydentem Karzajem. Podczas trzeciego spotkania z mułłą Mansurem w Kandaharze ustalono, że na następne przyjedzie z innymi przywódcami. Niestety, więcej się już nie pojawił.

Wczoraj Associated Press, a także "New York Times" i "Washington Post", powołując się na afgańskie i zachodnie źródła, podały, że rzekomy Mansur był kupcem z bazaru w Kwecie. Amerykańscy dyplomaci i wojskowi przekonują "NYT", że od początku mieli wątpliwości, ale otwarcie nie kwestionowali tożsamości mułły Mansura. Dopiero podczas trzeciego spotkania w Kandaharze wpadli na pomysł, by pokazać fotografię Mansura więzionym talibom, którzy go znali. Żaden nie rozpoznał mułły.

"To nie był on - przyznał nowojorskiej gazecie zachodni dyplomata. - A daliśmy mu jeszcze kupę pieniędzy". "Niezły spryciarz" - dodaje w "Washington Post" inny dyplomata.

Co skłoniło kupca z Kwety do tak ryzykownej intrygi? Część zachodnich dyplomatów i wojskowi z Kabulu uważają, że skusiły go pieniądze - zdaniem "Washington Post" nawet połowa partyzantów zgłaszających się do Amerykanów po pieniądze w zamian za kapitulację nigdy nie walczyła.

Inni podejrzewają, że przebierańca podesłał nieufny wobec USA i Karzaja pakistański wywiad wojskowy ISI, by poznać prawdziwe plany i intencje Waszyngtonu i Kabulu.

"Biorąc pod uwagę miliardy idące na wojnę, można by oczekiwać, że nasz wywiad potrafi rozpoznać, czy ktoś jest emirem talibów, czy sklepikarzem - mówi "Washington Post" amerykański dyplomata. - Z drugiej strony nie zdziwiłbym się, gdyby nasz wywiad nie rozpoznał samego mułły Omara, gdyby ten postanowił udawać kupca z bazaru".

Kto chce mówić o pokoju

Talibowie stanowiący najsilniejszą z trzech partyzanckich armii nie chcą rozmawiać z Amerykanami o pokoju. Ich przywódca mułła Omar dementuje wszystkie informacje o rokowaniach, nazywając je intrygą mającą skłócić talibów i osłabić ich wiarę w zwycięstwo.

Z Amerykanami i Karzajem chce za to rozmawiać Gulbbudin Hekmatiar, weteran wojen przeciwko ZSRR, a dziś przywódca trzeciej partyzantki po talibach i armii innego weterana Dżalaluddina Hakkaniego i jego synów. Hakkani są w bliskim sojuszu z talibami, natomiast najsłabszy w tym gronie Hekmatiar uznawany jest przez nich za wroga.

W sobotę rząd Malediwów potwierdził, że na początku listopada w jednym z tamtejszych hoteli doszło do trzeciego w tym roku spotkania emisariuszy Hekmatiara i Karzaja. Także w sobotę syn Hekmatiara oświadczył, że ojciec gotów jest przerwać wojnę, a warunkiem zawieszenia broni nie musi być już wcześniejsze wycofanie zachodnich wojsk. - Amerykanie mogą pozostać, ale muszą zamknąć się w bazach. Jeśli nie będą nas atakować, my nie będziemy atakować ich - oświadczył. - W ciągu dwóch lat powinny odbyć się wybory, a kiedy powstanie nowy rząd, Amerykanie mogą wracać do siebie.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Najlepszy wywiad na świecie oszukany przez kupca ? Wstyd.

suchy693 - Sob 27 Lis, 2010

Nie pierwsza i nie ostatnia pomyłka amerykanców oni juz w czasie II wojny mylili swoich z wrogiem i spuszczali bomby na ich głowy ,takze wcale nie jestem zdziwiony tym :old:
Rotten82 - Sob 27 Lis, 2010

a skąd wiesz, że spuszczanie bomb na "swoich" to była pomyłka? ;-)
Nuclear Winter - Sob 27 Lis, 2010

Rotten82 napisał/a:
a skąd wiesz, że spuszczanie bomb na "swoich" to była pomyłka? ;-)

Dobre. :mrgreen:

suchy693 - Sob 27 Lis, 2010

Rotten82 napisał/a:
a skąd wiesz, że spuszczanie bomb na "swoich" to była pomyłka? ;-)
Piloci amerykanscy [nawigatorzy] po prostu byli słabo wyszkoleni ,a wiem to z literatury fachowej :razz:
BadMotherfucker - Pon 29 Lis, 2010

Rotten82 napisał/a:
a skąd wiesz, że spuszczanie bomb na "swoich" to była pomyłka? ;-)


Tak jak amerykański atak na pentagon, world trade center i dziesiątki innych ...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group