PUNK FORUM
Forum Punkowe

Polityka - państwo podatki a koncerty diy

hardcore punx - Czw 04 Cze, 2009

Stanzberg napisał/a:
Jeżeli chcecie być tak radykalnymi ascetami, żeby reglamentować sobie na własne życzenie kulturę, dzieląc ją na tę "zależną" i "niezależną" - droga wolna!
Tylko nie wmawiajcie ludziom, że to takie dojrzałe, przemyślane i w ogóle istota punk rocka. Otóż nie: to kolejne ograniczenie, narzucone tym razem przez wątpliwej jakości ideologiczny fanatyzm.
Na szczęście do domena nielicznej garstki radykałów: normalni ludzie nie widzą problemu w pójściu czasem do kina, albo galerii, albo: o zgrozo! - na koncert niepunkowy.
Szczerze powiedziawszy, w ogóle sobie nie wyobrażam jak można dokonywać ostatecznej selekcji wytworów kultury; sprawdzasz przed przesłuchaniem płyty kto ją zrezalizował i nagrał, prześwietlasz reżyserów filmów przed projekcją? :lol:

Dorośli i rozsądni ludzie myślący samodzielnie czerpią wiedzę i przyjemność estetyczną z różnych źródeł. Inaczej trudno o bogactwo przeżyć i pełne uczestnictwo w kulturze - chyba że ma się naprawdę niewielkie wymagania.
O ile w sferze muzycznej scena niezależna ma dużo do zaprezentowania, o tyle np. w sztukach wizualnych jest po prostu kaleka w porówaniu z obiegiem "oficjalnym".

Nie będę się odnosił do wszystkich poruszonych przez Ciebie wątków, bo nawet nie wiem jak dyskutować z tak egzotycznym podejściem.


Nie wiesz jak dyskutować, bo nawet nie czytasz tego co piszę tylko polemizujesz z własnymi projekcjami. A taka "dyskusja" rzeczywiście nie ma sensu.
Nie wiem skąd wziąłeś przeświadczenie, że nie chodzę do kina, galerii itp. Nie wiem dlaczego zakładasz, że twórczość artystyczna musi być sponsorowana przez państwo/samorządy a nie może się finansować sama lub z pieniędzy prywatnych sponsorów. Wiem za to, że masz małe pojęcie o kulturze skoro uważasz, że wartościowa jest tylko ta tworzona za pieniądze pochodzące z podatków.
Tyle.

Stanzberg - Czw 04 Cze, 2009

hardcore punx napisał/a:
Nie wiem skąd wziąłeś przeświadczenie, że nie chodzę do kina, galerii itp.
Stąd :arrow:

hardcore punx napisał/a:
kampfhundnr1 napisał/a:
Pewnie chodzisz tylko do kin i teatrów niezależnych.etc.etc.
Nie oglądasz TV publicznej i nie słuchasz radia publicznego.
No i bojkotujesz publiczne biblioteki.
Zgadza się.

Nie wiem ile w Polsce jest teatrów i kin niezależnych, ale podejrzewam, że niewiele. Np. w Warszawie większość sal kinowych jest stricte komercyjna i zależna od pieniędzy wielkich firm.
Dośpiewałem sobie te galerie, ale one też czasem wymagają wsparcia ze strony samorządu, a już na pewno bez dotacji państwowych nie istniały by muzea.

hardcore punx napisał/a:
Nie wiem dlaczego zakładasz, że twórczość artystyczna musi być sponsorowana przez państwo/samorządy a nie może się finansować sama lub z pieniędzy prywatnych sponsorów. Wiem za to, że masz małe pojęcie o kulturze skoro uważasz, że wartościowa jest tylko ta tworzona za pieniądze pochodzące z podatków.
Ależ ja absolutnie tak nie uważam :!:
Wręcz przeciwnie: moje poglądy na ten temat są znacznie bardziej radykalne w drugą stronę: uważam, że twórczość nabiera wartości wraz z niezależnością artysty, bo sztuka zakłada pewien aspekt bezinteresowności. Innymi słowy: nie może być robiona "pod publiczkę", dla kasy, zaszczytów itp.
Natomiast rzeczywistość wygląda tak, że bez pieniędzy ciężko jest uprawiać jakąkolwiek twórczość, a często łatwo sięgnąć po dotacje publiczne.

Przecież nie wykorzystujesz tych pieniędzy na wino dla siebie i kolegów, tylko prowadzisz działania kulturotwórcze; jak można uważać, że to coś gorszego od uprawiania kultury za własnoręcznie uzbierane pieniądze?

Np. umawiamy się z kolegami, że robimy pankowy fest - sprawdzamy w portfelu: brakuje 10.000 na coś tam. A przy okazji wiemy, że Rada Miasta ma niewykorzystany budżet na działania około kulturowe, bo nie mieli pomysłu, nikt się nie zgłosił etc.
To jak, sięgnięcie po tę kasę nie jest w porządku?

Ryszard - Czw 04 Cze, 2009

Przebrnąłem przez ten wątek, ale moją uwagę skupiła przede wszystkim ta wypowiedź:
Yogurth napisał/a:
tak więc wege niech czasem zje coś mięsnego, anarchista pójdzie zagłosować na wybory, ateista niech pójdzie się pomodlić do kościoła a sxe niech się napije wódki - nie siedźcie w swoim biało czarnym gettcie - siedźcie w wytapetowanej panoramami holywood państwowej rzeźni, nie bądźcie radykalni, nie bądźcie extremistami - konformizm jest taki cudowny i nikt na nas krzywo nie patrzy za wyjątkiem garstki extremistów ale oni są na wymarciu, bo przecież praca, rodzina i państwo leczą skutecznie z radykalizmu...

Nie wierzę, że napisałeś to na serio. :shock: Czy w ogóle dopuszczasz taką możliwość, że możesz nie mieć racji, mylić się, myśleć niewłaściwie? Twój radykalizm nie jest ani trochę lepszy od radykalizmu Opus Dei.
Sęk w tym, że SxE powinien znać smak wódy, ateista Kościół, a wegetarianin mięso - tylko wtedy te postawy mają jakikolwiek sens. Zdobywanie doświadczeń, różnych, jakie by nie były nie ma w ogóle związku z "panoramami hollywood w państwowej rzeźni". Ktoś pisze, że taka i taka postawa radykalna jest zbyt skrajna i nie przystaje do rzeczywistości, a ty jako argument za nią przemawiający dajesz przykład istnienia nie mniej radykalnej, tylko przegiętej zupełnie w drugą stronę. To głupie.
Czasem naprawdę warto poszerzyć horyzonty i zobaczyć, że świat nie jest czarno-biały. Bo jak na razie jeśli mowa o 'światopoglądowym gettcie' to jesteś najlepszym kandydatem do jego mieszkańca.

Mecenas - Czw 04 Cze, 2009

Cytat:
Sęk w tym, że SxE powinien znać smak wódy, ateista Kościół, a wegetarianin mięso - tylko wtedy te postawy mają jakikolwiek sens.

nie no, idac tym tropem to można powiedzieć że homofob musi choc raz obciągnąć lachę, żeby wiedziec jak to jest

Ryszard - Czw 04 Cze, 2009

A mi się wydaje, że idąc tym tropem wystarczy, żeby homofob znał paru gejów i dopiero wtedy wyrobił sobie o nich zdanie. ;-)
Wstawienie tutaj setki absurdalnych przykładów nie jest trudne; pytanie tylko czy są one sensowne i realne.

Yogurth - Czw 04 Cze, 2009

Ryszard napisał/a:
Czy w ogóle dopuszczasz taką możliwość, że możesz nie mieć racji, mylić się, myśleć niewłaściwie?

dopuszczam, skąd wniosek, że nie?
Cytat:
Sęk w tym, że SxE powinien znać smak wódy, ateista Kościół, a wegetarianin mięso - tylko wtedy te postawy mają jakikolwiek sens.

i jak już poznają to mogą nie spożywać i nie wyznawać? czy muszą w dalszym ciągu by mieć cały czas "różne doswiadczenia"?
Ryszard napisał/a:
Czasem naprawdę warto poszerzyć horyzonty i zobaczyć, że świat nie jest czarno-biały.

czy ja musze głosować, wyznawać i wpierdalać padlinę by to wiedzieć? zastanów się

kampfhundnr1 - Czw 04 Cze, 2009

Znac nie znaczy wyznawac.Zeby nie glosowac swiadomie trzeba wiedziec co to jest polityka.Zeby nie jesc miesa z powodow ideologicznych trzeba wiedziec jak je sie produkuje i z czego.

Istnieja tez rzeczy z ktorymi sie nie utozsamiam ale tez ich nie opluwam.Bo nie zyje sam na swiecie i to co mi nie odpowiada nie znaczy ze nie moze byc dobre dla innych.

kampfhundnr1 - Czw 04 Cze, 2009

Yogurth napisał/a:
czy ja musze głosować, wyznawać i wpierdalać padlinę by to wiedzieć? zastanów się


Ryszard napisał/a:
Ktoś pisze, że taka i taka postawa radykalna jest zbyt skrajna i nie przystaje do rzeczywistości, a ty jako argument za nią przemawiający dajesz przykład istnienia nie mniej radykalnej, tylko przegiętej zupełnie w drugą stronę. To głupie.

rozwal - Czw 04 Cze, 2009

jogurt, nie wiem co spowodowalo twoje natchnienie na wypowiadanie sie poza ciekawymi miejscami w sieci, ale moze rozwazysz powrot do wczesniejszej taktyki? (np. zamiasty dyskutowac z tymi, ktorych i tak nie przekonasz, mozesz w tym czasie powalczyc z systemem i powprowadzac anarchie).
100% Hate - Czw 04 Cze, 2009

Stanzberg napisał/a:
hardcore punx napisał:
Nie wiem skąd wziąłeś przeświadczenie, że nie chodzę do kina, galerii itp.
Stąd

hardcore punx napisał:
kampfhundnr1 napisał:
Pewnie chodzisz tylko do kin i teatrów niezależnych.etc.etc.
Nie oglądasz TV publicznej i nie słuchasz radia publicznego.
No i bojkotujesz publiczne biblioteki.
Zgadza się.

Nie wiem ile w Polsce jest teatrów i kin niezależnych, ale podejrzewam, że niewiele. Np. w Warszawie większość sal kinowych jest stricte komercyjna i zależna od pieniędzy wielkich firm.

Hard core punx, jako że również jestem mieszkańcem Trójmiasta, chętnie się dowiem gdzie są te 100% diy kina, galerie i kluby. :lol:

hardcore punx - Czw 04 Cze, 2009

Stanzberg napisał/a:
hardcore punx napisał/a:
Nie wiem skąd wziąłeś przeświadczenie, że nie chodzę do kina, galerii itp.
Stąd :arrow:

hardcore punx napisał/a:
kampfhundnr1 napisał/a:
Pewnie chodzisz tylko do kin i teatrów niezależnych.etc.etc.
Nie oglądasz TV publicznej i nie słuchasz radia publicznego.
No i bojkotujesz publiczne biblioteki.
Zgadza się.


Dyskusja toczy się na temat nie/zgody na system finansowania pewnym (często wąskim) grupom osób, wydarzeń o charakterze rozrywkowym pieniędzmi pochodzącymi z podatków. Czyli chodzi o środki publiczne (zbierane przymusowo, także od niezainteresowanych) vs środki prywatne (finansowanie przez korzystających z danych projektów i/lub sponsorowanie przez osoby czy też instytucje prywatne, takie jak firmy czy fundacje). W tym kontekście wszystko się zgadza - nie chodzę do kin i teatrów państwowych, nie oglądam TV publicznej (w ogóle nie odbieram tv), nie słucham radia publicznego (radioodbiornik mam od niedawna w aucie ale tam wolę słuchać płyt)... No dobra, nie bojkotuję publicznych bibliotek bo mam dostęp do niezłej kolekcji. ;) Ale "zaznaczyłem" taką odpowiedź bo nie widzę sensu dalszego polemizowania z kampfhundemnr1, który np. przy dyskusji na temat publiczne vs prywatne wyskakuje z niezależnością, czyli czymś już z innej bajki.

Generalnie Stanzberg rozumiem o co Ci chodzi. Problem w tym, że z autopsji wiem, iż środki publiczne przeznaczane na tzw. kulturę są w ogromnej części marnotrawione i wyciągane przez różnego rodzaju cwaniaków. OK, fajnie że czasem ktoś wyciągnie coś z tego na jakiś ciekawy projekt, tyle że profesjonalne sępy drenujące publiczną kasę nie pozwolą na to, aby kiedykolwiek był to jakiś bardziej znaczący procent. Dlatego wolałbym aby te pieniądze nie szły dla cwaniaków tylko poszły na cele służące ogółowi, czy też pozostały w kieszeniach podatników, którzy dzięki temu mogliby bardziej wspierać interesujące ich wydarzenia czy artystów. Mam nadzieję, że zmiany w tym kierunku idące kiedyś nastąpią (może jakiś odpis podatkowy jak w przypadku organizacji pożytku publicznego), choć wiem, że to jeszcze potrwa. ;)

r27 - Pią 05 Cze, 2009

apropo dofinansowywania koncertów
http://muzyka.interia.pl/...nsku,1313788,50
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Cytat:
Aż 11 milionów złotych dostanie australijska gwiazda Kylie Minogue za występ 4 czerwca w Gdańsku.

Taką informację podała "Gazeta Polska". Przypomnijmy, że wokalistka uświetni rocznicę wyborów w 1989 roku uznawaną za symboliczny koniec komunizmu w Polsce.

"Minogue została wybrana z listy 15 wykonawców. Gwiazdami interesowały się osoby z kręgów rządowych. W dużej mierze o wyborze przesądził minister Sławomir Nowak" - mówi "Gazecie Polskiej" o. Maciej Zięba, szef Europejskiego Centrum Solidarności, które organizuje rocznicowe uroczystości.

kampfhundnr1 - Pią 05 Cze, 2009

hardcore punx napisał/a:
kampfhundemnr1, który np. przy dyskusji na temat publiczne vs prywatne wyskakuje z niezależnością, czyli czymś już z innej bajki.

Nie wiem o co dokładnie Ci chodzi ale jeśli masz na myśli to że niezależny artysta nie może wziąść publicznych pieniędzy to się mylisz. I jeśli weźmie publiczną kasę to wcale nie przestaje być niezależny bo gdyby chodziło tylko o kwestie finansowania to każdy jest zależny od czyichś pieniędzy. Niezależny to taki który sam decyduje gdzie będzie grał co bedzie grał ,za ile , kto mu wyda płyty i ile. I powiem więcej niezależny może być też komercyjny jedno nie wyklucza drugiego.

Stanzberg - Pią 05 Cze, 2009

hardcore punx napisał/a:
Problem w tym, że z autopsji wiem, iż środki publiczne przeznaczane na tzw. kulturę są w ogromnej części marnotrawione i wyciągane przez różnego rodzaju cwaniaków. OK, fajnie że czasem ktoś wyciągnie coś z tego na jakiś ciekawy projekt, tyle że profesjonalne sępy drenujące publiczną kasę nie pozwolą na to, aby kiedykolwiek był to jakiś bardziej znaczący procent. Dlatego wolałbym aby te pieniądze nie szły dla cwaniaków tylko poszły na cele służące ogółowi, czy też pozostały w kieszeniach podatników, którzy dzięki temu mogliby bardziej wspierać interesujące ich wydarzenia czy artystów. Mam nadzieję, że zmiany w tym kierunku idące kiedyś nastąpią (może jakiś odpis podatkowy jak w przypadku organizacji pożytku publicznego), choć wiem, że to jeszcze potrwa. ;)
Ja też doskonale rozumiem Twój punkt widzenia, i wydaje mi się on sensowny; ale sam uważam, że skoro i tak jest przepływ kasy, że z podobnych funduszy Kylie dostaje 11 milionów za śpiewanie pod Stocznią, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby hc/punki mogły sobie odciąć te parę tysięcy dla siebie. :-P
r27 - Pią 05 Cze, 2009

a nie lepiej nic punkom i tej piosenkarce?
kampfhundnr1 - Pią 05 Cze, 2009

r27 napisał/a:
a nie lepiej nic punkom i tej piosenkarce?

Musiałbyś wpłynąć tak na tych wszystkich ludzi żeby olali koncert. I to najlepiej kilka razy po kolei.
Wtedy władze może zrozumiały by że nie ma sensu zapraszać takich "gwiazd" i wydawać kasy na takie imprezy. Ale to nie znaczy że podatki byłyby mniejsze.
Trzeba też przyjąć do wiadomości że tym ludziom jest obojętne kto organizuje imprezę.Idą na nią bo jest za free. Teraz wyobraźmy sobie że nie ma imprez sponsorowanych.Tylko niezależne z najczęsciej płatnym wjazdem. Doszlibyśmy wtedy do kulturalnego analfabetyzmu chociaż i teraz z poziomem kultury w społeczeństwie nie jest najlepiej.

r27 - Pią 05 Cze, 2009

Cytat:
Teraz wyobraźmy sobie że nie ma imprez sponsorowanych.Tylko niezależne z najczęsciej płatnym wjazdem. Doszlibyśmy wtedy do kulturalnego analfabetyzmu chociaż i teraz z poziomem kultury w społeczeństwie nie jest najlepiej.


ja akurat coś takiego mogę sobie wyobrazić

Szo - Śro 01 Lip, 2009

Część z tych "imprez sponsorowanych" to straszny chłam - koncerty "gwiazd" w rodzaju Feel, czy Patrycja Markowska - artyści, którzy "żyją" z takich imprez i chałtur, bowiem słuchają ich przypadkowi ludzie, którzy zdecydowanie mniej chętnie pójdą na płatny koncert.

Finansowanie z państwowych pieniędzy takich imprez ma też tę "zaletę" że nikt się nie przejmuje kosztami: artystów, sceny nagłośnienia. Gdyby mieli to robić prywatnie, musieliby się poważnie zastanowić, czy to się pyli?

Nie mówiąc już o demoralizacji - ludziom się wydaje, że jest za darmo :)

Nie odczułbym wielkiej straty. Podobnie gdyby poszła w czambuł TV publiczna (jedynie TVP kultura puszcza wartościowe rzeczy, ale co, skoro na kablówce? Poza tym wiele z nich już jest w necie).

A to co mnie wkurwia najbardziej: impreza finansowana przez władze miasta, czy Unię Europejską, która na dodatek jest płatna!
W Krakowie jest takich dużo, i niestety są ludzie którzy na tym doskonale zarabiają... czyimś kosztem.

Czyli płacisz podwójnie: nie dość że z podatków, to jeszcze za wstęp jeśli chcesz uczestniczyć. Złodziejstwo.

No, i coś w tym jest, że "jedynie wiarygodny jest artysta glodny" :)

DIY festiwale mają też wielką zaletę, że nie panują na nich sztywne zasady w rodzaju: przeszukiwanie, niemożność wnoszenia nie tylko alkoholu ale często nawet wody itp.

Może ktoś pamięta "Prowizorka punk rock koncert" na lasówce w Krakowie? :)

kampfhundnr1 - Śro 01 Lip, 2009

gdyby bylo tylko DIY to bysmy siedzieli i rozmawiali w stylu
Szo napisał/a:
Może ktoś pamięta

:wink:

Szo - Czw 02 Lip, 2009

A kto tu mówi, że wszystko ma się obywać poza systemem?

Dla mnie po prostu wyciąganie pieniędzy z Unii na dofinansowywanie punkowego koncertu jest nie halo.

jeśli tobie podobają się koncerty gwiazd znanych z "muzycznej jedynki" to zapraszam :) Dla mnie mogłoby ich nie być.

kampfhundnr1 - Czw 02 Lip, 2009

Szo napisał/a:
Dla mnie po prostu wyciąganie pieniędzy z Unii na dofinansowywanie punkowego koncertu jest nie halo.

A że unia od Ciebie wyciąga to halo.
Można więc troche w drugą mańkę .Chyba że myślisz że jak nie weźmiesz to i unia nie weźmie :lol: i czekasz aż zniosą podatki :lol:
Szo napisał/a:
muzycznej jedynki

a lubisz dezertera :?:

Ja lubie chociaż czaję że 1 to nie miejsce dla nich.

Szo - Pią 03 Lip, 2009

Są naprawdę potrzebniejsze rzeczy niż dofinansowywanie hc/punkowych koncertów. Raz, że "unijne pieniądze" też od kogoś pochodzą.

a dwa, że odgrywanie się tym samym wytrąca oręż ideologiczny z ręki.

Ileś razy widział Dezertera w jedynce? Czyżby bywali regularnie wraz z innymi punkowymi kapelami, a ja nic o tym nie wiem? :D

Stanzberg - Pią 03 Lip, 2009

Cytat:
Dla mnie po prostu wyciąganie pieniędzy z Unii na dofinansowywanie punkowego koncertu jest nie halo.

jeśli tobie podobają się koncerty gwiazd znanych z "muzycznej jedynki" to zapraszam


Nie rozumiem, czemu uparcie mieszasz i mylisz po pierwsze: pieniądze z kasy samorządu, i dotacje unijne, a po drugie: koncerty hc/punk i "muzyczną jedynkę".

Jeszcze nie słyszałem, żeby jacyś załoganccy organizatorzy koncertu wyciągali kasę po jakieś unijne fundusze, co sugerujesz (chyba, że czegoś nie wiem?).

Natomiast przy organizacji koncertu czy festu, zwracanie się o pomoc do samorządu, który może sobie na własnym terenie dofinansowywać przedsięwzięcia kulturalne, to w moim odczuciu - wręcz chwalebna działanie!
Właśnie dlatego, że może na tym skorzystać scena, a nikt nie straci - te pieniądze w końcu własnie po to są. A jeśli pana burmistrza nie przekonają jakieś panki, na pewno zrobią to "muzyczne jedynki", czy inne chujstwa - i to one wykorzystają tę kasę.
Cytat:
co mnie wkurwia najbardziej: impreza finansowana przez władze miasta, czy Unię Europejską, która na dodatek jest płatna!
Wkurwia Cię, bo się nie znasz - rzadko kiedy sponsorzy pokrywają 100% kosztów imprezy. Resztę skądś trzeba wziąć. A może bez dotacji, bilet kosztowałby 3 razy więcej?
QkiZ - Pią 03 Lip, 2009

wtedy też by narzekał
gooy - Pią 03 Lip, 2009

jak dla mnie dylemat sprowadza sie do prostej sytuacji:

kasa jest juz ukradziona, teraz pytanie, czy wyciagniesz łape po swoja dzialke, czy pozwolisz innym to dzielic miedzy siebie a sam odejdziesz z poczuciem moralnej wyzszosci :P


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group