PUNK FORUM
Forum Punkowe

Na każdy temat, nic o punku... - Twój stosunek do Boga i wiary

Rezo - Śro 23 Kwi, 2008

Twoja sprawa co o tym myślisz.

Gdyby nie Marks to kto inny sformułowałby taką teorię :roll:

Znajdź mi obiektywną opinię...

MS - Śro 23 Kwi, 2008

Stan: Obawiam sie, ze akurat w tej sprawie Marks mial sporo racji. Z reszta czerwoni tak naprawde wymienili stara religie na nowa, a Stalin polozyl swojego mistrza-Lenina w sanktuarium, w ktorym lezy on do tej pory. Tak wiec slowa proroka potwierdzily sie w dwojnasob (-:
Dev - Śro 23 Kwi, 2008

to bardzo ciekawa teoria z tym opium. ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, wszystko jest względne, każdy mierzy swoją miarką, ble ble ble :wink:

do dosłownie wszystkiego można dorobić "właściwą" ideologię. na myśl przychodzi mi tłumaczenie złodzieja w sądzie, jakoby on ukradł samochód. a przecież biedak chciał "pożyczyć" tylko koło, do którego był tenże dokręcony :mrgreen:

Ryszard - Śro 23 Kwi, 2008

Oj, Marks mylił się dopiero przy tworzeniu systemu politycznego.
"religia to opium dla mas" czy "byt kształtuje świadomość" to zupełnie przemyślane i sensowne sentencje. Nie ma co wrzucać do jednego worka wszystkich wypowiedzi jednego gościa. To, że nie miał racji w jednej kwestii nie implikuje, że nie miał racji nigdzie.

magdalenik - Śro 23 Kwi, 2008

Ryszard napisał/a:
implikuje

implikować
znaczenie:
1. przypisywać komuś jakieś cechy;
2. pociągać za sobą;
3. implikować się - wynikać z siebie wzajemnie

:D :D :D :D :D

:wink:

Biały - Śro 23 Kwi, 2008

czepialska ;P

Człowieka już tak matka natura stworzyła, że wierzy w różne rzeczy.

Ryszard - Śro 23 Kwi, 2008

eee, coś się nie zgadza? "implikować" od "implikacja" z logiki. W tym kontekście chodziło o '2. pociągać za sobą; '.

O co ci chodzi? :shock:

Nieja - Śro 23 Kwi, 2008

Zabrakło chyba słowa "faktu" czy innego dopełnienia po implikuje :)
Ryszard - Śro 23 Kwi, 2008

"...że nie miał racji nigdzie." ...?
Stanzberg - Czw 24 Kwi, 2008

MS napisał/a:
Stan: Obawiam sie, ze akurat w tej sprawie Marks mial sporo racji. Z reszta czerwoni tak naprawde wymienili stara religie na nowa, a Stalin polozyl swojego mistrza-Lenina w sanktuarium, w ktorym lezy on do tej pory. Tak wiec slowa proroka potwierdzily sie w dwojnasob (-:
To co napisałeś o bolszewikach to prawda, ale z tym drugim się nie zgodzę.
Marksowskie "twierdzenie" o religii nie uwzględnia olbrzymiego spektrum elementów, które jako "nienaukowe", wielki racjonalizator pominął. Mówię przede wszystkim o doświadczeniu mistycznym i wszystkim co się za tym kryje.
Dla Marksa coś takiego nie istnieje, bo nie da się zbadać w warunkach laboratoryjnych. No wybacz... ;)

Ryszard napisał/a:
"byt kształtuje świadomość" to zupełnie przemyślan(a) i sensowne sentencje.
Ale teraz dałeś do pieca człowieku.

To jest totalna bzdura, o której nawet dzisiejsi neomarksiści wypowiadają sie z rezerwą.
Nie chce mi się sięgać głęboko do historii filozofii, ale po Marksie było kilka nurtów, które jednoznacznie zaprzaczyły prawdziwości tej tezy (sprawdź sobie Heideggera i Sartre'a chociażby).
Zresztą, to jest twierdzenie mocno przesiąknięte (jak wszystko w Marksie), potrzebą polityczną. Tę rzecz Karol i jego entuzjaści doprowadzili do perfekcji: tworzenie tez na potrzeby teorii. Tak jak dopasowywanie teorii do warunków (robią tak też anarchiści - ale powiedzieć o nich "lewacy", to oczywiście: kłamstwo :lol: )
To są wszystko alogiczne bzdury, nie pamiętam, jak się to generalnie nazywa (historycyzm, heglizm?).

MS - Czw 24 Kwi, 2008

Stanzberg napisał/a:
Marksowskie "twierdzenie" o religii nie uwzględnia olbrzymiego spektrum elementów, które jako "nienaukowe", wielki racjonalizator pominął. Mówię przede wszystkim o doświadczeniu mistycznym i wszystkim co się za tym kryje.
Marks patrzyl na religie (jak i na wszystko inne) z perspektywy spolecznej, a nie jednostkowej. Ale jesli juz chcesz "drazyc" w tym kierunku, to o wielu narkotykach twierdzi sie, ze dostarczaja przezyc mistycznych. Zatem teza wciaz sie broni :faja:

Stanzberg napisał/a:
To jest totalna bzdura, o której nawet dzisiejsi neomarksiści wypowiadają sie z rezerwą.
Prawda jest taka, ze pomiedzy bytem a swiadomoscia jest sprzezenie zwrotne. Zatem byt do pewnego stopnia ksztaltuje swiadomosc (vide piramida Maslowa) i vice versa.
Ryszard - Czw 24 Kwi, 2008

Nie jestem neomarksistą. To, że po Marksie były inne nurty nie ma nic do rzeczy. To, że twierdzenia jest 'przesiąknięte potrzebą polityczną' nie oznacza fałszywości twierdzenia. Nie sięgaj zatem 'głęboko do historii filozofii' i przedstaw swoje zdanie.
Stanzberg - Czw 29 Maj, 2008

Trochę się dyskusja odleżała, ale chyba warto pociągnąć dalej.

MS napisał/a:
jesli juz chcesz "drazyc" w tym kierunku, to o wielu narkotykach twierdzi sie, ze dostarczaja przezyc mistycznych. Zatem teza wciaz sie broni
Właśnie wręcz przeciwnie: nie broni się absolutnie, bo sprowadza religię i mistycyzm do narkotykowego otumanienia. Przecież to o to chodziło Marksowi, nie o wizje po ayahuasce. ;)

MS napisał/a:
pomiedzy bytem a swiadomoscia jest sprzezenie zwrotne. Zatem byt do pewnego stopnia ksztaltuje swiadomosc (vide piramida Maslowa) i vice versa.
To nie tak. Uparcie odnosisz to twierdzenie (za Marksem) do modeli rzeczywistych, tymczasem należy je rozpatrywać ogólnie, jako prawdę aprioryczną: dopiero wtedy okazuje się, że sprawa nie jest taka prosta.
Clue twierdzenia Marksa był fakt, że świadmość jest kategorią niesamodzielną wobec bytu, o czym rzekomo mówi empiria.
Tymczasem pytanie, czy istnienie i działanie świadomości zachodzi niezależnie od bytu jest znacznie bardziej fundamentalne i złożone, , niż próbuje się dowodzić na przykładach typu a posteriori, niby to "z życia wziętych".

Nie muszę chyba przypominać, że zasady ogólne mają wyższą rangę niż szczegółowe.
Z tego typu prawami fundamentalnymi jest trochę tak, jak to, że I zasada Newtona jest praktycznie nie do dowiedzenia na Ziemi.

Nadal upieram się, że byt nie określa świadomości, a być może jest wręcz odwrotnie.
Ryszard napisał/a:
To, że twierdzenia jest 'przesiąknięte potrzebą polityczną' nie oznacza fałszywości twierdzenia. Nie sięgaj zatem 'głęboko do historii filozofii' i przedstaw swoje zdanie.
Nie wiem dokładnie, jak jest, bo filozofia jest sztuką nieustannego sceptycyzmu i poszukiwania; wiem tylko, że kwestia stosunku bytu i świadomości jest znacznie bardziej złożona niż mówi ta gładka, marksistowska formułka.
Z tego względu uważam, że o rzeczywistości znacznie więcej mówią pytania, nie odpowiedzi.
Tu jest pytanie, czy świadomość w pewnych sytuacjach może istnieć niezależnie od bytu, oraz czy może istnieć świadomość związana z bytem na innej zasadzie niż podległości.
Wydaje mi się, że tak, ale to są czyste spekulacje bez zastosowania praktycznego.

MS - Pią 30 Maj, 2008

Wiesz, Stan, ja jestem behawiorysta (a wiec empirysta) i dlatego bede zawsze staral sie szukac regul wyciagajac wnioski z obserwacji ich skutkow, a nie z samego wewnetrznego przekonania. Dlatego uwazam, ze jesli chcemy jakas teze obalac, to wlasnie poprzez odniesienie do rzeczywistosci i nijak inaczej.
Podobnie w kwestii oceny doswiadczenia mistycznego. Jesli nic, poza czyims prywatnym przekonaniem, nie swiadczy o wyzszosci jednego doswiadczenia mistycznego nad drugim, to nie bede twierdzil o istnieniu zadnej wyzszosci. W moim przekonaniu wszystko i tak sprowadza sie do sygnalow elektrochemicznych w mozgu, wiec coz za znaczenie ma ich pierwotne zrodlo?
A do badania teorii fizycznych juz dawno nie wystarcza codzienne doswiadczenie. Dlatego buduje sie wielkie teleskopy i akceleratory. Podstawowym fundamentem fizyki (niektorzy twierdza, ze nauk w ogole) jest doswiadczalna weryfikowalnosc.

Stanzberg napisał/a:
Nadal upieram się, że byt nie określa świadomości, a być może jest wręcz odwrotnie.
A ja nadal twierdze, ze nie mamy tu do czynienia z alternatywa, a raczej ze wspolistnieniem na zasadzie sprzezenia zwrotnego.
Mecenas - Pią 30 Maj, 2008

cholera, dwa razy przeczytałem post MS i nadal nie rozumiem o czym mowa :oops:
Stanzberg - Pon 02 Cze, 2008

W tym miejscu proszę wszystkich o uwagę, ponieważ doszliśmy wreszcie do istoty sporu, która w końcu pojawia się w każdej dyskusji na którymś etapie, a jest to wojenna granica między idealizmem i pragmatyzmem (dla bawiących się w politykę: między lewicą, a prawicą, a dla polonistów i maturzystów: między romantyzmem a pozytywizmem. :-P ).

Na potrzeby tej dyskusji upieram się przy postawie romantycznej, choć oczywiście jest to kwestia bardziej złożona.
MS napisał/a:
Jesli nic, poza czyims prywatnym przekonaniem, nie swiadczy o wyzszosci jednego doswiadczenia mistycznego nad drugim, to nie bede twierdzil o istnieniu zadnej wyzszosci. W moim przekonaniu wszystko i tak sprowadza sie do sygnalow elektrochemicznych w mozgu, wiec coz za znaczenie ma ich pierwotne zrodlo?
Rozpisywanie spektrum stanowiącego o naszym człowieczeństwie na gramy i milimetry nieuchronnie prowadzi do absurdów absolutnych, jak ten fragment o sygnałach elektronicznych. :-P
Doskonale zdając sobie z tego sprawę potrafię przejść nad tym do porządku dziennego, i to jest piękne. Jak dla mnie istotniejsze od tego, jak zachodzą te procesy jest to, jaki dają efekt; w końcu przeżyć i doznań nie da się opisać całościowo przy pomocy związków chemicznych.

Poglądy empiryczne (ściślej: racjonalistyczne) są mi niebywale bliskie, co nie znaczy, że mam odrzucać wszystko, co pochodzi ze sfery uczuć! A nawet jeśli nie odrzucać, to nie przyznawać pierwszeństwa.Absurd. To jest istota człowieczeństwa przecież; a 3/4 elementów tej istoty nie daje się opisać przy pomocy naukowych twierdzeń.
Mówię tu o wszystkich uczuciach wyższych, od miłości po altruizm, przeżyciach estetycznych, pragnieniach (wiedzy, władzy itp. itd.), dwóch tysiącach innych zagadnień których nie chce mi się wymieniać, ale każdy z pewnością wie już o co chodzi, oraz, no właśnie: doświadczenie mistyczne.

Fakt, że jest to doświadczenie jednostkowe jest niepowtarzalne laboratoryjnie jest właśnie źródłem jego największej siły. Naprawdę, nie widzę powodów żeby porównywać religię do otumaniającego opium, bo to samo można uczynić ze sztuką, poezją, muzyką, literaturą, filozofią i większością nauk humanistycznych. Funkcja tych dziedzin opiera się na podobnym mechanizmie, który w niektórych działa silniej, w innych słabiej, ale praw które nimi rządzą nie sposób ustalić metodami fizycznymi; nie ma zresztą takiej potrzeby. Wystarczy pogodzić się, że są to dziedziny z dwóch różnych sfer (naukowej i ideowej, serca i rozumu) i nie stosować tez jednych do opisywania drugich.
A o to właśnie oskarżam Marksa, który nie zauważył, że religia jest emanacją ludzkiej potrzeby duchowego rozwoju, a nie autodestrukcyjną rozrywką.

gooy - Pon 02 Cze, 2008

Stanzberg napisał/a:
religia jest emanacją ludzkiej potrzeby duchowego rozwoju

tylko dosc czesto wlasnie religia ten duchowy rozwoj calkowicie zatrzymuje.

Stanzberg - Pon 02 Cze, 2008

gooy napisał/a:
Stanzberg napisał/a:
religia jest emanacją ludzkiej potrzeby duchowego rozwoju

tylko dosc czesto wlasnie religia ten duchowy rozwoj calkowicie zatrzymuje.
Oczywiście, cała obrzędowa otoczka często przynosi skutek dokładnie odwrotny. Co nie znaczy, że religia jest zła z definicji.

Tak samo jest ze sztuką: przeżycie estetyczne poprzez kontakt z wartościowymi dziełami jest sprawą elitarną, dostępną dla nielicznych.
Większość poprzestaje na otaczaniu się kiczowatymi namiastkami wielkiej sztuki co jakoś nie prowokuje do twierdzeń, że sztuka ogłupia.

MS - Wto 03 Cze, 2008

Mecenas napisał/a:
cholera, dwa razy przeczytałem post MS i nadal nie rozumiem o czym mowa :oops:
Tym razem wiec postaram sie skupic na konkretach.

Stanzberg napisał/a:
W tym miejscu proszę wszystkich o uwagę, ponieważ doszliśmy wreszcie do istoty sporu
W rzeczy samej. (I tylko co do tego sie ze Stanem zgadzamy.)

Stanzberg napisał/a:
Poglądy empiryczne (ściślej: racjonalistyczne) są mi niebywale bliskie, co nie znaczy, że mam odrzucać wszystko, co pochodzi ze sfery uczuć! A nawet jeśli nie odrzucać, to nie przyznawać pierwszeństwa.Absurd.
Przyznawanie pierwszenstwa subiektywnym i nieracjonalnym ocenom dyktowanym przez emocje, instynkty itp. to zaprzeczenie empiryzmu, racjonalizmu, naukowej metodologii itd. Sprzecznosc pomiedzy dwoma kolejnymi zdaniami to wlasnie absurd.

Stanzberg napisał/a:
To jest istota człowieczeństwa przecież; a 3/4 elementów tej istoty nie daje się opisać przy pomocy naukowych twierdzeń.
Przestrzen ludzkiego poznania stale sie poszerza. Wiele faktow naukowych uwazanych obecnie za oczywiste kilka setek/tysiecy lat temu nie bylo znane. Zapewne w przyszlosci ludzie beda zdolni wyjasnic jeszcze wiecej. Wrzucanie roznych zagadnien do worka pt. "niepoznawalne" traci pycha, ciemnota i zabobonem (-:

Stanzberg napisał/a:
Mówię tu o wszystkich uczuciach wyższych, od miłości po altruizm
Z punktu widzenia biologii ewolucyjnej zachowania altruistyczne wynikają z korzyści, jakie tego typu zachowania przynoszą populacji. - http://pl.wikipedia.org/wiki/Altruizm

Stanzberg napisał/a:
przeżyciach estetycznych, pragnieniach (wiedzy, władzy itp. itd.),
http://pl.wikipedia.org/wiki/Piramida_Maslowa

Stanzberg napisał/a:
dwóch tysiącach innych zagadnień których nie chce mi się wymieniać, ale każdy z pewnością wie już o co chodzi
http://pl.wikipedia.org ;-)

Stanzberg napisał/a:
oraz, no właśnie: doświadczenie mistyczne.
Przeżycia te mogą należeć do różnych kategorii - mogą to być doznania religijne, seksualne, rodzicielskie, głęboka przyjaźń, czy poczucie więzi. - http://pl.wikipedia.org/w...zenie_mistyczne

Stanzberg napisał/a:
Naprawdę, nie widzę powodów żeby porównywać religię do otumaniającego opium, bo to samo można uczynić ze sztuką, poezją, muzyką, literaturą, filozofią i większością nauk humanistycznych. Funkcja tych dziedzin opiera się na podobnym mechanizmie, który w niektórych działa silniej, w innych słabiej, ale praw które nimi rządzą nie sposób ustalić metodami fizycznymi; nie ma zresztą takiej potrzeby.
Zgadzam sie, ze mechanizm dzialania jest tu podobny. Czemu mamy wiec unikac porownania? Czy dlatego, ze religia, sztuka itd. jest "cacy", a alkohol i narkotyki sa "be"? (Co ciekawe, seks zaliczany jest raz do jednej kategorii, raz do drugiej - zaleznie przez kogo, patrz np. http://wiadomosci.onet.pl/1761382,12,i,item.html )
Grzego Punk - Pon 04 Sie, 2008

Ja jestem i Punkiem i Wierzącym i nie gryzie się punk z bogiem bo można być Punkiem i Katolikiem jednocześnie, bo co ma punk do boga ??
Marchin - Pon 04 Sie, 2008

To ja też się przypierdolę.

Grzego Punk napisał/a:
boga


To powinno być z Wielkiej litery. :P

Pudełko gwoździ - Pon 04 Sie, 2008

Włochaty: "Wierzę w Boga, który nie jest religijny, wierzę w Boga, który nie jest polityczny [...] Największym dowodem na istnienie Boga
jest to, że tego dowodu nie ma. Nieuchwytny dla logicznych sieci
nieodgadniony, nienamacalny dla naukowych prawd.
To nie złoty cielec ni kultu posąg inny.
Przecież jedna twarz to banał dla naiwnych"
[/i]
Nie wierzę w Boga, wierzę w człowieka, bo on może zdziałać to, w co wierzy. Ale najpierw musi uwierzyć w siebie.

Zwierz@k - Wto 05 Sie, 2008

kurwa chłopaku skąd Ty mieszkasz kim Ty jesteś? :D
Grzego Punk - Wto 05 Sie, 2008

Ja nie wiem gdzie mieszkam ale to co powiedziałem to jest prawda bo naprawde co ma punk do wiary ??

p.s. A ty co tak tego kutasa obciągasz ??

Grzego Punk - Wto 05 Sie, 2008

A ty Marchin się zamknij bo ja pisze szybko i nie zwracam uwagi na błędy !!

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group